Kraj

Przyjemnie być warszawiakiem

Przed referendum: prognoza na godzinę W

Referendum warszawskie uznaje się obecnie za najważniejsze wydarzenie polityczne jesieni. Odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz ma być przecież początkiem ostatecznego rozpadu PO, kontynuacją sukcesów PiS i początkiem różnych nowych ruchów.

Być mieszkańcem Warszawy to teraz czysta przyjemność. Wszyscy się starają, aby żyło się nam lepiej. Pani prezydent bije się w piersi, że zaniedbała komunikowanie się z warszawiakami, starając się o pieniądze i budując, ile się da, ale podkreśla, że za to rozwinęła komunikację miejską. Domknie się też wreszcie obwodnica Warszawy, ponoć najważniejsza droga w kraju, która jakoś dotychczas nie była najważniejsza. Mieszkańcy to wszystko widzą, więc sondażowe poparcie dla pani prezydent rośnie, co nie zmienia faktu, że w referendum może zostać odwołana. Cenić, jak widać, to jedno, a docenić drugie. Mój znajomy, raczej obeznany z arkanami polityki, mówi: będzie deszcz, to frekwencji nie będzie, będzie pogoda, to będzie. Bywa, że najprostsze prognozy sprawdzają się lepiej niż góra sondaży. Jestem zdecydowanie za deszczem.

***

Bardzo więc przyjemnie jest być mieszkańcem Warszawy, a będzie jeszcze przyjemniej. Jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostanie, to i tak musi się starać, bo przecież za rok prawdziwe wybory, które – jak wynika z badań opinii – ma szansę wygrać. Jeśli referendum przegra, to być może wybory odbędą się wcześniej i też ma szansę na zwycięstwo. Choć nie będzie jej łatwo, bo potencjalni kontrkandydaci tyle znakomitych kart wyłożyli, że pozostały już chyba tylko blotki.

Prof. Piotr Gliński zaczął skromnie – od jednorazowego biletu komunikacji za dwa złote, czyli prawie o połowę taniej niż obecnie. Z czego dołoży, nie wyjaśnił, ale przecież najważniejsza jest polityczna wola. A jako kandydat partii walczącej o wyzwolenie stolicy z rąk ludzi mających „geszefciarskie spojrzenie na życie” (to oczywiście złota myśl prezesa Kaczyńskiego) wolę ma i obietnic nie skąpi. Już zadeklarował odbudowę Pałacu Saskiego, gdzie znów znajdzie się Grób Nieznanego Żołnierza, budowę Muzeum Historii Polski, rewitalizację Pragi, odbudowę fabryki samochodów na Żeraniu i oczywiście pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim. Czy książę Józef Poniatowski powędruje, na przykład, w ramach rewitalizacji na Pragę?

Przy tak ambitnym projekcie inicjator politycznej awantury o Warszawę burmistrz Ursynowa Piotr Guział, wspierany przez szerzej nieznaną grupę samorządowców, też musiał rzucić na szalę to, co ma najcenniejszego. I rzucił: Ryszarda Kalisza jako kandydata na przyszłego prezydenta. Kalisz dobrze się nadaje. Jest popularny, media go lubią i na razie nie ma wyraźnego politycznego przydziału, bo dopiero rozgląda się za jakąś partią po tym, jak dostał kosza od Aleksandra Kwaśniewskiego i Janusza Palikota. Stołeczny ratusz może go uratować przed lądowaniem na politycznym marginesie. Kalisz na razie wiele nie obiecuje i raczej skupia się na krytyce Hanny Gronkiewicz-Waltz. „Pani prezydent po prostu zasnęła” – orzekł kandydat i postanowił jej nie budzić, tylko sam zająć jej posadę.

A to przecież nie wszyscy, którzy ruszyli do boju, bo także Ludwik Dorn z Solidarnej Polski chce być prezydentem. To odważny ruch, bo wydawało się, że we wszystkich wyborach będzie z SP startował Ziobro, choć niekoniecznie Zbigniew. Ludowcy za to wspierają Hannę Gronkiewicz-Waltz, co ma znaczenie umiarkowane, bo akurat w Warszawie wiele do powiedzenia nigdy nie mieli. SLD ma zaś zaufanie do rozumu własnych wyborców. Rozum wskazywałby, aby jednak hamować PiS w drodze do władzy, mimo tak urzekającej wizji wielkiej Warszawy. Ostrożność w udzielaniu pomocy partii Kaczyńskiego – bo dziś to jego referendum – jest wskazana i najwyraźniej cechuje Leszka Millera. Po Warszawie ma przecież nadejść wizja wielkiej Polski, która wcielana w życie przez PiS może okazać się znów bardzo uciążliwa, choć oczywiście tylko dla środowisk geszefciarzy i osób obdarzonych przywarą braku patriotyzmu na odpowiednio wysokim poziomie. Prawdziwy Polak, a już zwłaszcza katolik, naprawdę nie ma się czego bać.

***

W tym przeglądzie brak partii Janusza Palikota, ale on właśnie przekształca swoją partią w twoją partię. Znika Ruch Palikota, będzie Twój Ruch. Odważnie, zważywszy, że badania fokusowe pokazywały, iż bez nazwiska Palikota w nazwie jego partia jeszcze bardziej straci. Na razie dzięki zręcznym przekształceniom udało się uratować finansowanie, co istotne wobec zbliżających się kampanii wyborczych. Okazuje się, że wypracowany przed laty model PZPR: sztandar wyprowadzić – wprowadzić sztandar SdRP, jest przydatny także teraz. Palikot wyprowadza pomarańczowy i wprowadza stonowany niebieski, czym upodabnia się do innych partii. Kandydatem na prezydenta Warszawy mógłby być oczywiście Kalisz, ale już wcześniej zgłaszano Andrzeja Rozenka, który został zastępcą Palikota. Na pocieszenie z powodu utraty Warszawy?

Referendum warszawskie uznaje się obecnie za najważniejsze wydarzenie polityczne jesieni. Odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz ma być przecież początkiem ostatecznego rozpadu PO, kontynuacją sukcesów PiS i początkiem różnych nowych ruchów (w kolejce czeka jeszcze Jarosław Gowin). Jeżeli nie zostanie odwołana, to tak jakby nie wydarzyło się nic wielkiego. A jednak coś powinno się wydarzyć i to niekoniecznie wyłącznie jako warszawska awanturka polityczna. W Sejmie jest prezydencki projekt dotyczący różnych kwestii samorządowych, w tym i referendów lokalnych (wniesiony zresztą w dość nieszczęśliwym momencie, bo w czasie dyskusji o Warszawie).

Jest więc szansa, aby nadmiernie nerwową ruchliwość polityczną na kilka miesięcy przed wyborami nieco utemperować. Czyli albo podnieść próg frekwencji potrzebnej dla ważności referendum, dziś zdecydowanie za niski, albo zapisać, że nie ma referendów na rok przed wyborami. Wtedy z dzisiejszego stołecznego zamieszania byłby przynajmniej jakikolwiek pożytek.

Polityka 41.2013 (2928) z dnia 08.10.2013; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Przyjemnie być warszawiakiem"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną