Janusz Palikot zakłada właśnie zupełnie nową partię, tym razem z prof. Janem Hartmanem, który pospiesznym krokiem – wołając: Januszu do czynu, koń gotów i zbroja! – zmierza do bardziej aktywnego udziału w polityce. Partia ma mieć nową nazwę, statut i program. Co w tej sytuacji zrobią zdezorientowani posłowie Ruchu Palikota, którzy przezornie w ostatnich dniach raczej nie ustawiali się przed kamerami, bo o zamiarach szefa niewiele albo nawet nic nie wiedzą? Pewnie staną się bardziej zachowawczy, przynajmniej do początku października, kiedy to na kongresie nowa partia ma odsłonić swoje oblicze.
Na razie wiadomo, że nie będzie w niej Ryszarda Kalisza, który czując się głównym depozytariuszem myśli i zamiarów Aleksandra Kwaśniewskiego (podobno b. prezydent żadnych politycznych planów nie ma), trzyma się dawnych ustaleń, wedle których nową koalicję, ale nie partię, miały tworzyć różne filary, a bardzo ważnym miał być Kalisz (cieszący się największym społecznym zaufaniem polityk lewicy) ze swoim Stowarzyszeniem Dom Wszystkich Polska. To te filary komitetu politycznego Europa Plus (nie mylić ze stowarzyszeniem Siwca Europa Plus) miały ułożyć wspólne listy do Parlamentu Europejskiego.
Nie po raz pierwszy Palikot ustaleń nie dotrzymuje, co Kalisza mocno zniechęca. Nawet jeśli na pocieszenie dostaje propozycję udziału w wyścigu prezydenckim w 2015 r. Kalisz podejrzewa nawet, że nowa partia Palikota zechce zagarnąć nazwę Europa Plus dla siebie. Internauci sugerują raczej nazwę Europa Plus Minus, ale lekceważenie Palikota może okazać się błędem.