Kraj

Pięta prezesa

Stanisław Pięta, czyli PiS w koncentracie

W kontakcie bezpośrednim miły, uprzejmy, w sieci zdejmuje maskę i zaostrza retorykę. W kontakcie bezpośrednim miły, uprzejmy, w sieci zdejmuje maskę i zaostrza retorykę. Wojciech Stróżyk / Reporter
Ten poseł to PiS w pigułce, bez znieczulenia, dla ludzi o mocnych nerwach. Schowany w tylnych poselskich ławach, odliczający dni do triumfalnego powrotu do władzy. Bo wraz z Jarosławem Kaczyńskim przyjdzie również Stanisław Pięta.
Stanisław Pięta podczas marszu zorganizowanego w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Bielsko-Biała, 1 marca, 2013 r.Tomasz Fritz/Agencja Gazeta Stanisław Pięta podczas marszu zorganizowanego w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Bielsko-Biała, 1 marca, 2013 r.
Poseł Stanisław Pięta w sejmowej ławie.Sławomi Kamiński/Agencja Gazeta Poseł Stanisław Pięta w sejmowej ławie.

Tekst został opublikowany w POLITYCE w sierpniu 2013 roku.

W Sejmie „prokacapskie gęby”, w mediach propaganda aborcji, eutanazji, homomałżeństw, u władzy ludzie, którzy zasłużyli na Trybunał Stanu, na ulicach lewacy, agenci, dewianci, feministki... Degradacja wspólnoty, rodziny, państwa. Tak szkicuje Polskę Stanisław Pięta, poseł PiS. W Sejmie od trzech kadencji. „To zdegenerowane państwo, pełne korupcji, bezkarnych ubeków i tewulców to »zasługa« smolarów, michników itp.” [pisownia oryg.] – pisze na Twitterze. „To niestety chory kraj, choroba jest nieuleczalna. Ten system musi zostać unicestwiony, popeerelowskie, czerwone mendy muszą zostać pozbawione wpływów. Wszystko jedno jak, inaczej utracimy Ojczyznę i zaprzepaścimy przyszłość naszych dzieci. Następne pokolenia będą nas przeklinać” – dodaje na Facebooku. Recepta jest prosta: głosowanie na PiS. Zresztą „kto nie popiera PiSu to zdrajca, kretyn albo niedostatecznie poinformowany w najłagodniejszym przypadku”. Tym ostatnim tweetem sprawia, że na krótko robi się o nim głośno, nie tylko na Twitterze.

Mało kto jednak pamięta, że poseł Pięta jest autorem dosadniejszej wypowiedzi. To na jego słowa powoływał się w swoim oświadczeniu poselskim w dzień po wyborze Baracka Obamy na prezydenta USA w 2008 r. Artur Górski, który na mównicy sejmowej cytował: „Obama to nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka”. Górskiego z Piętą łączą zresztą nie tylko bezkompromisowe poglądy (obaj np. postulują, żeby odebrać kobietom prawo do aborcji, nawet jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu) i narodowe zadęcie, ale nawet fizjonomia – co skrzętnie odnotował jeden z tabloidów, nazywając ich klonami. Obaj to szeregowi politycy Prawa i Sprawiedliwości, z takim samym stażem parlamentarnym, dla których szansą na wybicie się z tylnych ław poselskich mogą być jedynie kontrowersyjne wypowiedzi. Co nie zawsze jest jednak na rękę władzom partyjnym: – Są takie momenty, kiedy proszą Staszka, żeby się powstrzymał od komentarzy, bo taka ostra retoryka nie służy partii – opowiada były poseł PiS Przemysław Wipler.

I o ile mimo wszystko łatwiej zapanować nad wypowiedziami posłów wygłaszanymi z mównicy sejmowej lub przed kamerami, to okiełznać polityka w mediach społecznościowych partyjnym specom od wizerunku już trudniej. Dostajemy więc z jednej strony telewizyjny uśmiech Adama Hofmana, dobrotliwe spojrzenia prezesa, kolejną akcję ocieplania wizerunku partii, chowania Antoniego Macierewicza, a z drugiej – napastliwe ataki i groźby, że po powrocie do władzy PiS rozliczy wszystkich wrogów. „Nie będziemy się z nimi pieścić. Albo Bóg Honor Ojczyzna albo wypad z naszej bajki. Polska musi przetrwać za każdą cenę” – pisze Stanisław Pięta.

Powstaniec

Poseł Pięta pochodzi z Bielska-Białej, z robotniczej rodziny. Ojciec był ślusarzem, matka pracowała w fabryce „na maszynach”. Sam też, zanim skończył studia prawnicze na UJ, zdobył wykształcenie zawodowe i został elektromechanikiem maszyn i aparatów elektrycznych. 42 lata, najstarszy i najbardziej rozpolitykowany z trójki rodzeństwa. Jak twierdzi, patriotyczne zainteresowania rozbudziła w nim lektura „Kamieni na szaniec” i opowieści ojca, który dzieciństwo spędził w Borzęcinie k. Tarnowa. – Mieszkał w domu pod lasem, w którym rezydowali partyzanci. Stąd wiedział, że to, co przyszło w 1945 r., to nie było wyzwolenie, ale niewola, zbrodnia, barbarzyństwo, z którym zawsze trzeba walczyć – mówi Pięta. – W wojsku ojciec służył w pancernym pułku w Słubicach, który pojechał do Poznania po stłumieniu Czerwca. Opowiadał, że milicja sama tam oddawała broń robotnikom, ale brakowało amunicji. I my z kolegami, takie dzieciaki, doszliśmy do wniosku, że prędzej czy później wybuchnie powstanie, będzie broń.

Krążą legendy, że wraz z kolegami postanowili zdobyć zapas amunicji w pobliskiej jednostce, w której jakoby mieli wymieniać piwo za naboje. Ale on sam szczegółów tej historii wolałby nie zdradzać. Chętnie za to dzieli się opowieścią o tym, jak za pomocą prasy stworzonej z gumek do mazania drukował ulotki: „Bolszewicy do kostnicy”, „Katyń – pomścimy”, „Urban to świnia”.

Mimo powstańczych ciągot nie doczekał się patriotycznego zrywu. U progu III RP zaangażował się w działalność na rzecz Komitetu Obywatelskiego. Szybko się rozczarował. – Mam 18 lat, walczę z komunizmem, a tu okazuje się, że KO i „Gazeta Wyborcza” mówią, że Jaruzelski ma być prezydentem. Podziękowałem za współpracę i założyłem w Bielsku Konfederację Polski Niepodległej. Przez rok w niej działałem, ale potem skonfliktowałem się z działaczami z Katowic i na kilka lat zawiesiłem aktywność polityczną – opowiada. W 1996 r. zaangażował się w budowę Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, a następnie z częścią, która po drodze przekształciła się w Przymierze Prawicy, zasilił szeregi tworzącego się PiS. Obecnie pełni funkcję wiceszefa zarządu okręgu w Bielsku-Białej i przewodniczącego zarządu bielskiego komitetu PiS.

Miotłowy

Zanim trafił do Sejmu, był radnym (1998–2002). Nie udało mu się ponownie wejść do rady miejskiej, jak twierdzi, na skutek działań grupy ludzi w PiS kierowanych przez byłego agenta SB.

– Poszedłem pracować do SKOK jako szeregowy pracownik. Miałem plakietkę: dysponent obsługi kasowej, i miotłę, bo biuro trzeba było posprzątać. No i przychodzili niektórzy działacze z ratusza zobaczyć, jak były radny zamiata – opowiada. Odbił się w 2005 r.: – Dzięki Jerzemu Polaczkowi, który kierował PiS na Śląsku i popierał moją kandydaturę. Nie miałem zaplecza, pieniędzy, ale i tak udało mi się zdobyć mandat posła. Na kampanię w tajemnicy przed żoną poszły wszystkie oszczędności. Pięta przyznaje, że żona nie chciała, by angażował się w politykę. Miał już wtedy kilka lepiej płatnych zajęć: był referentem ds. prawnych w spółce handlującej alkoholem, uczył prawa w Szkole Detektywów i Pracowników Ochrony w Katowicach, asystował europosłowi PiS prof. Wojciechowi Roszkowskiemu.

Z żoną Beatą są razem już 22 lata, mają czteroletnią córkę. Pięta, który sam wiele mówi o walce o dzietność i potrzebie prokreacji (obiecuje nawet, że po powrocie do władzy PiS ufunduje „potężne” becikowe, takie, jakiego jeszcze nie było), przyznaje, że chciałby, aby Zosia miała rodzeństwo, ale to wymaga „współpracy z żoną”. Beata nie pracuje, opiekuje się dzieckiem, organizuje jego korespondencję. Poznali się w kiosku, który wynajmował. Z dumą opowiada, jak na początku lat 90. poszedł do dyrektorki RSW Prasa-Książka-Ruch w Bielsku. – Przedstawiłem się, powiedziałem, że jestem z KPN i w związku z tym, że RSW przez tyle lat wspierało zbrodniczą, komunistyczną, bandycką PZPR, żądam teraz kiosku dla Konfederacji. To był czas, gdy komuniści nie byli jeszcze pewni swojej przyszłości. Bez problemu dostałem więc kiosk. Rano jeździłem na targ, kupowałem towar od Rosjan, woziłem do kiosku. To był wówczas dochodowy interes.

Wizjoner

W kontakcie bezpośrednim miły, uprzejmy, w sieci zdejmuje maskę i zaostrza retorykę. Internauci wytykają mu arogancję, Facebook blokuje czasowo konto (za to, że zamieszczał wulgarne posty i pisał m.in. o „małżeństwach pedałów, które zboczeńcy będą mogli niebawem zawierać” w Wielkiej Brytanii), ale on nic sobie z tego nie robi. – Staram się nie przekraczać granicy dobrego smaku i nie używać obraźliwego słownictwa – tłumaczy. – Jesteśmy świadkami procesu zajmowania przez poprawność polityczną pewnych słów. Dziś „pedał” jest słowem wulgarnym, za niedługo „gej” też będzie.

W trakcie rozmowy poseł jednak się rozkręca. Opowiada o wielkiej Polsce, która nas czeka, bo PiS szykuje się do przejęcia władzy samodzielnej, bez żadnej koalicji. Gospodarka, demografia, Smoleńsk – to priorytety.

W tej ostatniej kwestii sprawa jest właściwie przesądzona: – Wszystko wskazuje na to, że to był zamach dokonany przez Putina. Cel był wychowawczy. I choć Donald Tusk nie był w niego bezpośrednio zamieszany (bo nie ma twardości potrzebnej w takiej grze), to i tak musi stanąć przed Trybunałem Stanu. Podobnie jak: Sikorski, Janicki, Arabski, Klich, no i rzecz jasna „Komoruski”, zwany też „pRezydentem”.

Jeśli chodzi o kwestię mediów, będzie u nas tak jak na Węgrzech albo gorzej – śmieje się poseł Pięta. I zapowiada: – Będzie bardzo wiele nowych pism i portali. Gdy skończy się przepływ państwowych pieniędzy do spółek takich jak Agora, to nie będzie tam tak przyjemnie. Niedługo nikt się nie będzie chciał przyznać do tego, że czyta „Wyborczą”, bo to będzie obciach. A sprzedaż „GW” spadnie radykalnie.

Gazeta, podobnie jak TVN, już od dłuższego czasu są na celowniku posła PiS. Nie kryje się z tym, że stoi za akcją bojkotowania firm reklamujących się w tych mediach. – To cały system. Trzeba wysyłać do producentów listy. Najlepiej, gdy wysyłają je osoby mieszkające w mieście reklamującego się w „GW” producenta. W liście należy wskazać konkurencyjną firmę, u której kupi się ten sam produkt, nawet drożej, ale właśnie dlatego, że konkurent nie reklamuje się w „Gazecie” – wyjaśnia. Nie widzi problemu w tym, że jako poseł działa na szkodę polskiej firmy. – To antypolskie media, przynoszące szkodę prawdzie, rodzinie i polskości. Ale, jak zapewnia, dziennikarze nie powinni mieć powodów do niepokoju – w wolnej Polsce swobodnie będą mogli pisać np. o ogrodnictwie.

POLITYKA również jest na jego liście – jak podkreślał, umawiając się na rozmowę – „z ciężkim sercem znosi jej istnienie”.

Polityka 34.2013 (2921) z dnia 20.08.2013; kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Pięta prezesa"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną