Pisma wyglądają jak urzędowe, bo udają druki z instytucji państwowych. Wzywają do zapłaty „w nieprzekraczalnym terminie do dnia...”. Płacić mają przedsiębiorcy, głównie ci, którzy niedawno założyli działalność gospodarczą. Za co? Za wpisanie ich firmy do rejestru. Na przykład Rejestru Polskich Podmiotów Gospodarczych (RPPG), Warszawa, ul. Chałubińskiego 8. Pod adresem tym stoi wieżowiec niegdyś Elektrimu (Intraco II), dzisiaj Oxford Tower. Nikt tu nie słyszał o RPPG. I nic dziwnego, bo wynajmujący tutaj biura często podnajmują innym sam adres, co jest legalne. Swoje wirtualne biuro ma w Oxford Tower m.in. Galor Sp. z o.o., której prezesuje od września 2012 r. Małgorzata Gałkiewicz z Suwałk. Jednak prowadzony przez nią RPPG (opłata za wpis 145 zł) nie istnieje, nawet strona internetowa jest „w organizacji”. Do lipca 2012 r. inny, bo Krajowy Rejestr Informacji o Przedsiębiorcach (KRIP Warszawa, ul. Piękna 24/26a/1) prowadził Alessandro Semi Gałkiewicz (mąż?, ojciec Małgorzaty?), przedsiębiorczy suwalszczanin, którego firma Efekt sprząta i myje okna. W ciągu kilku miesięcy 800 przedsiębiorców wpłaciło mu po 110 zł, bo tyle brał za wpis do KRIP. Jeszcze inny rejestr prowadzi Halina Gałkiewicz, także z Suwałk, pobierając za wpis 155 zł.
Suwalski tercet, podobnie jak kilka lub kilkanaście innych tego typu firm działających w Polsce, informacje o przedsiębiorcach czerpie z publicznych, ogólnodostępnych i bezpłatnych spisów. Od 1 lipca 2011 r. istnieje Centralna Ewidencja Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG), do której przeniesiono wpisy z ewidencji gminnych. Prowadzący CEIDG resort gospodarki kilkakrotnie ostrzegał przed próbami naciągania i przypominał, że wszelkie czynności związane z wpisem, jego zmianą itp. są bezpłatne. Prawnicy resortowi kilkakrotnie powiadamiali prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura odmawiała jednak wszczęcia dochodzeń z braku znamion przestępstwa. Dlaczego?
Zgodnie z literą prawa pisma firm nazywających się najczęściej „Rejestrami” są ofertami handlowymi spółek prowadzących reklamowe rejestry. Na przykład RPPG Małgorzaty Gałkiewicz z Suwałk informuje o tym. Co prawda w sposób niemal niewidoczny, najdrobniejszym z możliwych drukiem, ale jednak. Pismo napisane jest w stylistyce udającej urzędową („Zasadzający się na art. (…) wpis do RPPG oparty jest na opłacie”), co jednak, niestety, nie jest karalne. Wrażenie mogą robić: czerwona pieczątka z zamaszystym podpisem, numery regon i NIP (przepisane z CEIDG), wypełniony blankiet przelewu. Tylko płacić. Tym bardziej że „brak płatności w terminie nieprzekraczalnym” „spowoduje trwały brak wpisu”. Na forach internetowych przedsiębiorcy podpowiadają koleżankom i kolegom, co robić z wezwaniami do zapłaty (najczęściej: „kosz”). Można też zgłosić policji lub prokuraturze jako namawianie do niekorzystnego rozporządzania mieniem adresata. Jednak wielu przedsiębiorców płaci. Bo dostali pismo takie jak urzędowe; bo z urzędem wzywającym do zapłaty się nie dyskutuje; bo z urzędem się nie wygra. Na jednym z forów przedsiębiorca „Janek” po analizie wezwania do zapłaty 115 zł od Krajowego Rejestru Pracowników i Pracodawców oraz ostrzeżeń CEIDG pyta: „Proszę więc o jednoznaczną odpowiedź. Opłata jest obowiązkowa czy nie?”.