Barbara Zygfryd Piasecka urodziła się w 1937 r. w Staniewiczach w powiecie Kosów Poleski. W 1955 r. zdała maturę we wrocławskim III LO. Oceny – piątki z WF i przysposobienia obronnego, czwórka z logiki, reszta trójki. – Średniaczka. Powiedzmy, że była uczniem poprawnym – opowiadała Barbara Demska, która zaczęła pracę we wrocławskiej trójce w roku matury Piaseckiej.
Członkowie Stowarzyszenia Absolwentów i nauczyciele mają za złe słynnej Piaseckiej, że nigdy nie interesowała się swoją szkołą. Nie przyjechała na jubileusz jej pięćdziesięciolecia w 1996 r. – Bardzo liczyliśmy, że nie tylko przyjedzie, ale wspomoże szkołę finansowo. Mieliśmy duże plany – mówiła POLITYCE w 2002 r. Bożena Sabatowska, sekretarz szkoły.
Piasecka studiowała historię sztuki w Rzymie i Florencji. Wcześniej z wyróżnieniem ukończyła Wydział Historii Sztuki Uniwersytetu we Wrocławiu. – Te studia to moja najlepsza jak dotąd decyzja życiowa – mówiła.
Po namowach ojca wyjechała do USA, jak utrzymuje, nie znając słowa po angielsku, z zaledwie 100 dol. w kieszeni. Jedyny kontakt: Polsko-Amerykański Komitet do spraw Pomocy Emigrantom (po latach przekazała na jego rzecz kilkadziesiąt tysięcy dolarów). Tam poznała Zofię Kowerdan, która pracowała jako kucharka w domu Sewarda Johnsona i jego drugiej żony Esther Underwood w Oldwick w stanie New Jersey.
W domu Johnsonów Barbara została kelnerką i sprzątaczką. 73-letni Seward Johnson, który miał wcześniej dziesiątki romansów, znowu przypomniał sobie dobre czasy. Po 10 miesiącach Barbara Piasecka oznajmiła gospodarzom, że wyjeżdża do Nowego Jorku do szkoły językowej. Z pensji 100 dol. tygodniowo zdołała zaoszczędzić 3 tys. dol.
Żegnając Barbarę, Seward Johnson zostawił jej telefon do swego nowojorskiego apartamentu.