Obwiniony, a za chwilę wyrzucony Kalisz próbował wykazać, że jego próby szukania zbliżenie między inicjatorami Europy plus a Sojuszem nijak nie naruszały ani statutu, ani zasad działania tej partii. Wręcz było inaczej, odpowiadały w istocie najlepiej pojmowanym interesom polskiej lewicy. Joanna Senyszyn, która w tym sądzie wystąpiła w swoistej roli prokuratora wywalczyła egzekucję na oskarżonym, a potem na konferencji prasowej nie kryła swojej gamy uczuć, tej mieszanki satysfakcji, złośliwości, szyderstwa.
Z kolei Kalisz po wyjściu do dziennikarzy po pierwsze stwierdził, że nie będzie się odwoływać od wyroku sądu, że zacznie nową działalność, choć na dociekliwe pytania już niczego dodatkowego nie dodał, ale jednak tak naprawdę łykał łzy rozżalenia. Bo myślał – jak stwierdził – że w SLD będzie do śmierci.
To zachowanie Sojuszu, a właściwie Leszka Millera i jego najbliższego otoczenia, bezceremonialne i brutalne jest po prawdzie zaskakujące. Nie skorzystano z wielu innych możliwości upominania krnąbrnego - załóżmy – Ryszarda Kalisza, ale przede wszystkim pokazano partyjny dogmatyzm, zamknięto sobie wiele frontów społecznych (nie przeceniając wpływów osobistych Kalisza symbolizował on jednak formułę tolerancji i otwartości) oraz rozpoczęto następną ofensywę przeciwko Kwaśniewskiemu, Siwcowi i Palikotowi. Nie można też nie odnieść wrażenia, że na taką politykę decydujący wpływ wywiera Leszek Miller, jego osobiste ambicje i rachuby, jego urazy i idiosynkrazje. A też hormony i geny wściekłości, kompleksy i nerwice młodszych działaczy partii, którzy przebierają nogami oraz Joanny Senyszyn, która zapewne chce być europosłanką, prezydentem kraju oraz trenerem kadry piłki nożnej.
Być może Europa Plus i Ryszard Kalisz na tej polityce Millera wyjdą źle, być może pani Senyszyn pojedzie do Brukseli, może nawet razem ze swoim szefem w partii. Ale pewne jest, że w kraju pozostaną młodzi liderzy, którzy będą Sojusz czynić coraz bardziej starym i zmurszałym, wywijającym sękatym kijem i złorzeczącym na wszystkich domowników.