Kraj

Nagle ludzka prawica

Nieszczere protesty wobec „Pokłosia”

Trzeba było dopiero filmu „Pokłosie”, aby prawica zaczęła mówić ludzkim głosem.

Na twórców filmu posypały się gromy z pozycji niejako humanistycznych. Że film jest jednostronny, pokazuje przeszłość w czarno-białych kolorach – jedni źli, drudzy dobrzy, bez półtonów. Że nie uwzględnia całej złożoności relacji polsko-żydowskich w czasach okupacji, że jest ahistoryczny, nie baczy na motywacje Polaków, którzy mogli czuć do Żydów uraz związany z komunistycznymi sympatiami niektórych z nich. Wreszcie, że nie podkreśla roli hitlerowskich okupantów w inspirowaniu żydowskich pogromów. Że nie powinno się uogólniać i stosować zbiorowej odpowiedzialności.

Nagle więc prawica zaczęła się domagać niuansów, subtelności i złożoności – o co nikt jej wcześniej nie podejrzewał – nie dając twórcom „Pokłosia” prawa do własnej wizji, do mocnych scen, do subiektywizmu. Ale – nie trzeba daleko szukać – już choćby przy rozrachunku z PRL, w kwestiach lustracyjnych (a też przy wielu innych, już całkiem współczesnych okazjach), takiej wrażliwości w najmniejszym stopniu nie przejawiała. W tym przypadku już nie liczyła się złożoność dziejów i jednostkowych biografii, skomplikowane motywacje, presja sąsiedniego imperium. Nie raził ahistoryzm. Tu mogło występować czyste, niczym nieusprawiedliwione zło, wobec którego nie należy mieć żadnej wyrozumiałości, przeciwnie, obowiązuje całkowity brak litości dla moralnych upadków.

Dlatego protesty prawicy wobec „Pokłosia” wyglądają nieszczerze. Ale dobrze, trzeba trzymać za słowo. Teraz od każdego słusznego, prawicowego filmu, ale też książki czy prasowego artykułu, należy wymagać złożoności i subtelności, ważenia racji, zrozumienia dla skomplikowanych ludzkich losów zanurzonych w trudnej historii. Akurat w walce z upraszczaniem rzeczywistości prawica ma w nas sprzymierzeńców.

Polityka 48.2012 (2885) z dnia 28.11.2012; Komentarze; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Nagle ludzka prawica"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną