Kraj

Każdy świętował po swojemu

Marsze polityczne 11 listopada w Warszawie. Każdy świętował po swojemu

Marsz Niepodległości: nie ma spokoju. Marsz Niepodległości: nie ma spokoju. Jakub Kamiński / PAP
Marsze "Razem dla Niepodległej" i "Faszyzm nie przejdzie" minęły spokojnie, jednak Marsz Niepodległości nie obył się bez burd.
Uczestnicy marszu prezydenta z repliką czołgu-bohatera wojny polsko-bolszewickiej.Anna Dobrowolska/Polityka Uczestnicy marszu prezydenta z repliką czołgu-bohatera wojny polsko-bolszewickiej.
Antyfaszyści maszerują.Patrycja Siwiec/Polityka Antyfaszyści maszerują.

Relacjonowaliśmy dla Państwa najważniejsze niedzielne wydarzenia. Zaprszamy do dyskusji na forum >>

CZYTAJ: O marszu "Razem dla Niepodległej"
CZYTAJ:
O marszu "Faszyzm nie przejdzie"
CZYTAJ
: O biegach i utrudnieniach

Za nami główne wydarzenia i obchody święta niepodległości w Warszawie. W ciągu dnia staraliśmy się być wszędzie tam, gdzie działo się, coś istotnego. Przedstawiamy Państwu najważniejsze punkty:

Narodowcy: marsz, awantury, Ruch Narodowy

„Marsz Niepodległości” organizowany przez środowiska skrajnie prawicowe, m.in. Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny miał rozpocząć się o godzinie 15 na Rondzie Romana Dmowskiego, wyruszył jednak z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem.

Godzina 15.40. Reporterzy POLITYKA.PL relacjonują, że na czele marszu widnieje transparent z napisem "Panie Michnik i TVN, nie jestem faszystą i antysemitą". Marsz rusza na czele z grupą 20 motocyklistów z flagami oraz szef Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki. Młodzi ludzie niosą kwiaty z szarfą z napisem "Obóz Narodowo-Radykalny". Skandują "To-tomy-Polacy-wielka-Polska-narodowa". Setki biało-czerwonych flag. "Nadchodzi Marsz Niepodległości" - krzyczą uczestnicy.

Nie ma mowy o spokoju. Ktoś w tłumie odpala czerwone race. Wśród młodych przechodzą zagubione staruszki z flagami. Młodzi krzyczą "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Sporo szalikowców, część z zamaskowanymi twarzami. Od strony ul. Nowogrodzkiej w tłum wbiegają zamaskowani mężczyźni w kominiarkach. Po kilkudziesięciu metrach marsz stanął. Policja utworzyła kordon i apeluje do uczestników marszu o spokój. W okolicy pali się drzewo, na które prawdopodobnie spadła raca.

Godzina 16.15. Reporterzy POLITKA.PL zauważają, że dużej grupie udało się przedrzeć mniejszymi ulicami odchodzącymi od ul. Marszałkowskiej i ominąć kordon policji - są już na Hożej i zmierzają w kierunku Placu Konstytucji. Marsz ma więc już dwie części. Duża grupa stoi przed kordonem policji na wysokości ul. Żurawiej, tam dochodzi do zamieszek. W stronę policji lecą kosze na śmieci, race, są rani. Policja interweniuje; w ruch idzie gaz pieprzowy i broń gładkolufowa (potem informowano, że zatrzymano 120 osób).

Pół godziny później policja pozwoliła na kontynuację marszu. Organizatorzy wzywają do spokoju, ktoś intonuje "Rotę". Na czele posuwającego się powoli pochodu jest poseł Artur Górski. Kiedy czoło marszu dociera do Placu Konstytucji, jego koniec znajduje się w okolicach ul. Żurawiej. W stronę osób z okien swych mieszkań, skąd obserwują wydarzenia padają okrzyki: "Gdzie są flagi?!". Z tłumu słychać też okrzyki "Normalna rodzina chłopak i dziewczyna", a także "Tusku, bandyto, niedługo stracisz koryto". Wśród transparentów jest też zdjęcie z napisem "Smoleńsk - pamiętamy". Organizatorzy cieszą się, że na ich marszu "jest ich setki więcej" niż na marszu zorganizowanym przez prezydenta. Organizatorzy deklarują, że chcą udowodnić, iż "nie są żadnymi chuliganami".

Tuż przed godziną 18. czoło marszu opuszcza plac Unii Lubelskiej i zmierza w kierunku Placu Na Rozdrożu, pod Pomnik Romana Dmowskiego. Reporterzy POLITYKA.PL relacjonują, że demonstranci wznoszą okrzyki "Roman Dmowski - wyzwoliciel Polski".

Po godzinie 18. Reporterzy POLITYKA.PL są już przy pomniku. W niebo wystrzeliwane są petardy. W al. Ujazdowskich policja zablokowała możliwość przejścia pod mieszczącą się nieopodal Kancelarię Premiera (od strony Pl. Trzech Krzyży stoi 60 dużych wozów policyjnych). Wokół pomnika czerwono od rac i petard. Przy pomniku stanął wielki drewniany krzyż. Można się trochę pokrzepić: tuż obok każdy może dostać kiełbaskę i opiec ją na małym ognisku, a także gorącą herbatę.

Organizatorzy apelują do uczestników marszu, by "nie dali się sprowokować", bo jak mówią, są tam również bojówki z Niemiec: - Jak ktoś zakrywa twarz, to nie jest Polakiem i zgłośmy to policji - mówią - Nie dopuśćmy do rozlewu krwi. To jeszcze nie koniec, lecz przystanek na drodze marszu. Formalnie ma się on zakończyć na Agrykoli, gdzie ustawiono scenę, na której odbędzie się koncert i gdzie mają zostać wygłoszone przemówienia. Część osób jednak rozchodzi się już w tym miejscu.

Na Agrykoli organizatorzy ogłosili, że nazajutrz rozpoczną "narodowy nabór Straży Niepodległości", która ma chronić narodowców. Robert Winnicki, szef MW zapowiedział powstanie Ruchu Narodowego, który ma dążyć do obalenia republiki.

We wtorek z udziału w Komitecie Honorowym Marszu zrezygnował Paweł Kukiz ze względu na obecność w Komitecie Honorowym Jana Kobylańskiego. Wspierająca demonstrantów „Gazeta Polska Codziennie” podsycała atmosferę pisząc o przyjeździe do Polski lewackich bojówek z Francji i Niemiec, zaś sami uczestnicy marszu dzielili się w Internecie poradami, jak w razie kontroli uniknąć identyfikacji przez policję.

CZYTAJ: O marszu "Razem dla Niepodległej"
CZYTAJ:
O marszu "Faszyzm nie przejdzie"
CZYTAJ
: O biegach i utrudnieniach

Marsz Prezydenta

Oficjalne uroczystośc zorganizowane przez Kancelarię Prezydenta i Urząd ds. Kombatantów rozpoczęły się mszą św. w Katedrze Polowej przy Ulicy Długiej. W homilii wygłoszonej podczas mszy św. za ojczyznę bp polowy Wojska Polskiego Józef Gruzdek przypomniał, że „Potrzeba nam dzisiaj zgody i jedności narodowej; musimy być razem, a nie jeden przeciw drugiemu”. Później Bronisław Komorowski wręczył w Pałacu Prezydenckim odznaczenia państwowe, w tym Ordery Orła Białego, które otrzymali: brytyjski historyk Norman Davies, prof. Jerzy Buzek oraz były prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz.

W południe prezydent wziął udział w uroczystej zmianie warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Przemawiając w tym miejsu Bronisław Komorowski przypomniał, że "wielcy architekci" polskiej niepodległości, jak Józef Piłsudski czy Roman Dmowski różnili się politycznie, ale w imię wartości Polski niepodległej potrafili się zjednoczyć. - Dziś życie publiczne zaczynają zatruwać spory ponad miarę i zdrowy rozsądek - mówił prezydent, który zwrócił także uwagę, że "zbyt łatwo padają oskarżenia o najcięższe zbrodnie". - Trzeba umiaru i odpowiedzialności - mówił prezydent. - Trzeba rozwijać gospodarkę, edukację, ochronę zdrowia i w tych obszarach rywalizujmy, prześcigajmy się na pomysły. Zdaniem głowy państwa, szkoda marnować czas na kłótnie: - Polska jest jedna! - przypominał prezydent. Zaapelował, byśmy zadali sobie pytanie "czy godzimy się, by życie publiczne zdominowała niechęć i pogarda do innych".

Po zakończeniu uroczystości na Placu Piłsudskiego, z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego wyruszył stąd marsz „Razem dla Niepodległej”. Oprócz prezydenta i kombatantów w pochodzie brali udział żołnierze, grupy rekonstrukcyjne i harcerze. Trasa przemarszu wiodła przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i Plac Trzech Krzyży i kończyła się pod Belwederem złożeniem kwiatów pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego. W tym miejscu prezydent podziękował wszystkim, którzy pomogli w zorganizowaniu obchodów i tym, którzy przyłączyli się w niedzielę do świętowania.

W czasie, gdy na Placu Piłsudskiego wyruszał marsz "Razem dla Niepodległej" przed Pałacem Prezydenckim zebrała się grupka 20 osób z małym krzyżem brzozowym. Reporterzy POLITYKA.PL relacjonują, że konferansjer mówi, iż 15 kwietnia stanął tu pierwszy krzyż-pomnik ofiar smoleńskich, a to, co później działo się w tym miejscu, to "działanie przeciwko narodowi Polskiemu". - Oni realizują zdradziecki plan wobec kraju - mówi.

Przy pomniku prymasa Wyszyńskiego, przy pierwszym przystanku prezydenkiego marszu rozstawiono trzy wielkie transparenty pro life, na których są zdjęcia prezydenta Komorowskiego i płodów poddanych aborcji. Prezydent zbiera brawa na trasie swojego przemarszu. Na transparentach: "Idziemy z Bronkiem"!

Pogodna atmosfera marszu prezydenta.Anna Dobrowolska/PolitykaPogodna atmosfera marszu prezydenta.

Godzina 14. Reporterzy POLITYKA.PL: Od strony ul. Tamka w stronę Nowego Światu zbliża się grupa kilkudziesięciu narodowców. Policja nie pozwala im wejść na Nowy Świat, który jest trasą marszu "Razem dla Niepodległej". 50 ochotników z harcerskiej grupy medycznej, którzy idą w marszu na razie nie interweniowało. Atmosfera na marszu jest dobra. Prezydent zatrzymał się na chwilę i podawał rękę stojącym na trasie marszu. Obok prezydenta idzie jego żona, Anna. Prezydecka para pozdrawia mieszkańców miasta, a prezydent dziękuje za przyjście. BOR dyskretnie strzeże bezpieczeństwa prezydenckiej pary - można iść w ogległości 4 metrów od prezydenta - relacjonują nasi reporterzy.

Zwolennicy intronizacji Chrystusa na trasie marszu prezydenta.Anna Dobrowolska/PolitykaZwolennicy intronizacji Chrystusa na trasie marszu prezydenta.

Przy pomniku Witosa mniej ciepłe przyjęcie marszu. Reporterzy POLITYKA.PL: Na transparencie trzymanych przez grupę ludzi przy pomniku napisano: "PO i PSL nic tak nie łączy jak wspólne popełnianie łajdactwa i żyją jak lordy SB-ckie mordy". W Al. Ujazdowskich stoją zwolennicy intronizacji Chrystusa na Króla Polski, odmawiają różaniec, a na ich transparencie widnieje hasło "Już tylko intronizacja Chrystusa Króla pomoże Polsce i Światu". Wokół prezydenta jest ok. 2 tys. maszerujących, Warszawiacy stojący na trasie nie przyłączali się do marszu, raczej machali radośnie i pozdrawiali głowę państwa.

W założeniu inicjatywa prezydetna miała być próbą pogodzenia zwaśnionych środowisk, które dokładnie rok wcześniej starły się z policją na ulicach Warszawy. Służby porządkowe zatrzymały wtedy 210 osób, z których 176 usłyszało zarzuty. Z okazji Święta Niepodległości Kancelaria Prezydenta przygotowała specjalny spot, w którym Anna Maria Jopek i Daniel Olbrychski namawiali Polaków do wspólnego, pokojowego świętowania na ulicach Warszawy. To się prezydentowi udało; obok niego maszerowali bowiem m. in. Jerzy Buzek, Roman Giertych, Aleksander Hall, Paweł Zalewski, Ewa Kopacz, Bogdan Borusewicz i Hanna Gronkiewicz-Waltz, a sam marsz przebiegał w spokojnej atmosferze.

Jarosław Kaczyński o mikromanii

W czasie, gdy w Katedrze Polowej trwała msza, Jarosław Kaczyński składał kwiaty pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Prezes PiS przypomniał zasługi osób, którzy przywrócili Polsce niepodległość: - Byli mężowie stanu, którzy wiedzieli, co zrobić - mówił Jarosław Kaczyński. Lider opozycji mówił również, że „Polska potrzebuje poczucia siły, poczucia godności”, a także zwrócił uwagę, że świętowanie jest również po to, by przypomnieć o zadaniach, jakie stoją przed elitą polityczną w trudnych warunkach - To święto tych, którzy nie uznają narodowej mikromani, którzy chcą, by Polska była liczącym się krajem i odnosiła sukcesy - mówił prezes PiS. - Polska potrzebuje obrony swoich interesów materialnych i moralnych. Chcemy, żeby te interesy był bronione i wierzymy, że ten dzień będzie demonstracją siły polskiego patriotyzmu.

Niepodległość, wolność, antyfaszyzm!

O godzinie 12 spod Pomnika Bohaterów Getta na Muranowie miał wyruszyć marsz członków i sympatyków Porozumienia 11 Listopada (które skupia kilkadziesiąt różnych organizacji, w tym m.in. Kampanię Przeciw Homofobii, Fundację Transfuzja czy Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych). Hasło marszu „Faszyzm nie przejdzie”.

Godzina 13:30. Reporterzy POLITYKA.PL donoszą, że jest problem z rozpoczęciem wymarszu, ponieważ nie chce na to zgodzić się policja. Po chwili zamieszania: Ruszają! Prawie godzinę zajmuje im dotarcie do Placu Bankowego. Tu uczestnicy marszu wspominają zabitego przez policję Maxwella Itoyę. Na transparentach hasła: "Nacjonalizmu nie włożysz do garnka", "Nacjonalizm zabija", "Skasować ONR, MW". Przy pomniku Słowackiego demonstrujący skandowali: "Słowacki też był gejem!".

Reporterzy POLITYKA.PL relacjonują, że marsz przebiega spokojnie, choć były obawy, że coś może wydarzyć się na Placu Bankowym, gdzie w okolicach kina Muranów zebrała się grupa przeciwników marszu antyfaszystów. Policja nie dopuściła jednak, by w jakikolwiek sposób zakłócili ten marsz.

Do incydentu doszło jednak przy ul. Grzybowskiej, gdzie - według relacji mediów - przedostała się grupa przeciwników marszu, która pierwotnie zajmowała miejsca przy kinie Muranów. Tu chuligani obrzucili policję różnymi przedmiotami (kosze na śmieci, kamienie), ale po chwili uciekli.

i się... całują.Patrycja Siwiec/Politykai się... całują.

Według szacunków organizatorów w marszu uczestniczyło ok. 500 demonstrantów. Trasa marszu wiodła przez miejsca, w których dochodziło do antysemickich i rasistowskich ataków. Organizatorzy demonstracji, przed 11 listopada na swojej stronie internetowej oraz na profilu na Facebooku wzywali do „sprzeciwu wobec faszyzmu oraz „blokady faszystowskiego pochodu”.

CZYTAJ: Kim są polscy antyfaszyści?

Biegi i korki

O godzinie 11.11 rozpoczął się Bieg Niepodległości, w którym oprócz biegaczy wzięli udział także osoby na wózkach, rolkach, oraz zawodnicy nordic walkingu. Trasa biegu nie przecinała się wprawdzie z żadną z zaplanowanych demonstracji (ul. Stawki-Jana Pawła – al. Niepodległości-Rakowiecka), ale spowodowała pewne ograniczenia w ruchu w kolejnej części miasta. W niedzielę cierpliwość wielu mieszkańców, którzy nie uczestniczyli w żadnej formie obchodów święta niepodległości była wystawiona na ciężką próbę.

Jak w południe donosili reporterzy POLITYKA.PL z ronda Waszyngtona w kierunku centrum nie odjeżdżały żadne autobusy i tramwaje. Osoby, które chcą dostać się do centrum musiały pokonać piechotą most Poniatowskiego.

Po południu, w czasie trwania Marszu Niepodległości, korki utworzyły się na Trasie Łazienkowskiej i Wisłostradzie, na którą kierowano ruch samochodowy w kierunku Pragi, a także na ulicach Puławskiej i Dolnej, gdzie kierowano ruch z ul. Gagarina. Tłok był także na Powiślu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną