We wrześniu odbyła się promocja pierwszego numeru miesięcznika „Egzorcysta”. Powstanie nowego tytułu sprowokowały zagrożenia tornadem okultyzmu: anonse wróżek w gazetach, nocne infolinie jasnowidzów w telewizji, bioenergoterapia, masowe przybijanie podków na progach domów i zderzakach, pierścienie atlantów na palcach inteligencji, ruchy New Age, powieści Paulo Coelho, terapie pozytywnego myślenia, joga, szerzące się na uniwersytetach psychoterapeutyczne metody tzw. ustawień rodzinnych Hellingera – uczestnicy ustawiają wokół siebie innych w roli krewnych, nawet zmarłych, co ociera się o spirytualizm. Ponieważ, co podali na promocji kapłani, już 3 mln Polaków wydaje rocznie 2 mld zł na usługi ezoteryczne, Kościół wszedł z promocją usług egzorcystycznych. Zapowiada wojnę z szatanem.
Ks. dr hab. Aleksander Posacki, demonolog i przewodniczący rady programowej nowego miesięcznika, ocenił polską sytuację jako patologiczną, gdyż większość z nas jest ochrzczona i niepraktykująca, a to mogą być tzw. opętania zawinione. Czasopismo ma ratować dusze.
Nie lekceważmy. Moderujący spotkanie Grzegorz Górny, publicysta katolicki, podał przykład realności demona. Otóż kilka lat temu TVP emitowała dokument o opętanej niemieckiej dziewczynie Anneliese Michel. Kiedy film przechodził kolaudację techniczną, czy spełnia jakość emisyjną, w chwili pojawiania się (nagrywanego podczas opętań) chrapliwego głosu demona wydawanego przez drobną Anneliese, wszystkie potencjometry wystrzeliły na poziom maksymalny, osiągalny tylko przez orkiestrę symfoniczną.
Atrakcyjność
W kioskach, empikach i punktach przykościelnych leży już drugi, październikowy, numer „Egzorcysty” (nakład 15 tys., 64 strony, papier kredowy). To pierwsza tego typu gazetowa pozycja na świecie. Ma ostrzegać przed niebezpieczeństwem i ratować bezbronne dzieci, wprowadzane w świat magii przez zabawy w Halloween, andrzejki, sprawnie zorganizowany przemysł lalkarski. Ks. Posacki, demonolog, uczula na łamach na laleczki Witch (z ang. czarownica) dla dziewczynek. To nie to samo co starodawna Baba Jaga: „Była brzydka i kojarzona ze złem. Nasza sympatia stała po stronie Jasia i Małgosi. Tymczasem Witch jest piękna i atrakcyjna. To jest zupełnie inna tradycja”.
Miesięcznik ma tabloidalny dopisek: prawdziwe historie. Bo – wyjaśniał na promocji Artur Winiarczyk, redaktor naczelny – wiele relacji dla przeciętnego czytelnika może brzmieć jak bajkowe, na ich podstawie nakręcono niejeden film hollywoodzki.
Świadectwo daje Mateusz Słyk (nr 1, s. 6). Chodzi o muzykę typu techno, trans, metal, rock, blues, gdzie non stop słyszy się, że nie ma Boga. Latem 2001 r. wujek sprezentował mu płytę Pink Floyd „Atom Heart Mother” z krową na okładce. Słuchając tej muzycznej liturgii zaczął mieć bluźniercze myśli o Maryi.
Świadectwo ks. Jarosława Cieleckiego, dyrektora Vatican Service News (nr 1, s. 18): Gdy w Neapolu udzielał komunii kobiecie, powiedziała schifo, czyli świństwo. W zakrystii, choć nie znała polskiego, przypomniała księdzu w naszym języku jego pierwszy grzech ciężki.
Szatan (nr 1, s. 44) przemawia też przez Lady Gagę. Refren jej piosenki „Paparazzi” słuchany od tyłu jest wezwaniem do Lucyfera: Demonie zbaw nas. Listy od czytelników: Jezus mówił, żeby modlić się nieustannie. Czy to oznacza, że nawet będąc w toalecie?
„Do regularnej wojny o to, jaki kształt przybierze nasza Ojczyzna” przyłączyła się „Gazeta Polska”, dodając już drugi numer cyklicznego insertu „Egzorcysta”. Koordynator wkładki Dominik Tarczyński przeanalizował dzień typowego Polaka, osaczonego przez demona: rano na pasku telewizji śniadaniowej Polak czyta horoskopy, jadąc do pracy komunikacją miejską widzi reklamy usług zdejmowania klątw z firm, którym się nie powodzi; jeśli przemieszcza się pociągiem, na peronach ma stały podgląd na TVN24, wracając do domu mija kioski z „Gazetą Wyborczą”, wieczorem na Canal+ i HBO ogląda sagę „Zmierzch” o wampirach i przygody Harry’ego Pottera. A jak zabiorą Polaka do szpitala, dostanie leki homeopatyczne.
Żeby nas obronić, redaktor Tarczyński stanął na czele przyredakcyjnej Armii Pana. Na stronie www.armia-pana.pl można pobrać ulotki promujące wkładkę. Do armii dołączyło już kilkaset osób, rozprowadzono 200 tys. ulotek, rozwieszono 25 tys. plakatów, rozpowszechniono drogą ustną świadectwa opętań demonicznych z wkładki.
Świadectwo mamy Kasi: po kilkuletnich wizytach u bioenergoterapeutów z powodu alergii Kasia zaczęła być gwałcona przez demony. Polega to na tym, że sztywnieje, jej twarz odkształca się jak podczas pocałunków, a ciało wykonuje ruchy. Nie ma z nią kontaktu. Kasia codziennie jest nacierana olejem egzorcyzmowanym i błogosławiona telefonicznie przez księdza.
Świadectwo męża Saszy: jesienią zeszłego roku rozpoczęła zajęcia jogi z medytacjami przez ćwiczenia oddechowe. Z dnia na dzień zmieniła się w kogoś innego, słyszała głosy, porwała obrazek schowany pod poduszką. Od dwóch miesięcy leży w szpitalu psychiatrycznym, a konsylium sześciu lekarzy na podstawie badań i zbioru zachowań wykluczyło chorobę.
Ponieważ koordynator wkładki jedzie na spotkanie z watykańskim egzorcystą Gabrielem Amorthem, za pośrednictwem formularza można wysyłać nurtujące nas pytania.
Magdalena, Piaseczno: jak ma reagować rodzic na zajęcia pozalekcyjne, na których proponuje się dzieciom wschodnie sztuki walki (z ukłonami, rękami złożonymi jak do modlitwy i wypowiadanymi nieznanymi słowami)? Jakub, Starachowice: czy duszy szkodzą preparaty Dr. Nona? (to naturalne suplementy na bazie minerałów z Morza Martwego, zjadł tego dość sporo, jak również namawiał znajomych). Anna, Żary: czy kobiety, które dokonały aborcji, potrzebują jeszcze egzorcyzmu? Pola, Bielsko-Biała, prosi o egzorcyzm nad koleżanką wierzącą w przesądy, np. że pieniądze od niej uciekną, gdy postawi na ziemi torebkę, w dodatku bardzo lubi seks, nawet ksiądz z OAZY mówił, że ma takie rozlatane oczy. Oraz nad naszym krajem, na który szatan się wściekł za to, że wydał Jana Pawła II. Larysa, Olsztyn: jaki związek z okultyzmem ma noszenie ozdobnych kolczyków?
Skuteczność
Do kościoła Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu schodzą ludzie z reklamówkami z całego miasta. Zaczyna się msza o uwolnienie z udręczeń szatańskich, którą sprawuje sam ks. prałat Jan Szymborski, lat 90., najstarszy polski egzorcysta. Schorowany, na wózku, już nie egzorcyzmuje indywidualnie, tylko zbiorowo i tylko w pierwszy czwartek miesiąca. Krąży opinia, że jest bardzo skuteczny w przeganianiu złego, a w szafce trzyma gwoździe wypluwane przez opętanych.
W pierwszej części modlitw egzorcystycznych należy przyjąć postawę stojącą i uroczyście wyrzec się ducha złego i pychy jego. W drugiej można usiąść, to nie do nas będzie mowa, lecz do diabła. Ks. Szymborski tonem imperatywnym rozkazuje szatanowi uznać potęgę Boga Ojca i odejść od tych sług bożych.
Na końcu błogosławieństwo przyniesionych artykułów. Prośba, żeby nie wyciągać żadnych przedmiotów, modlitwa sięgnie nawet do zamkniętych torebek. Ksiądz święci w kolejności: krzyże, wizerunki, medaliki, różańce, modlitewniki, świece, maści, leki, opatrunki. Jednak pobożniejsi wyławiają na wierzch torebek kremy do twarzy, Rutinoscorbin, zdjęcia paszportowe rodziny, świeczki typu tealight, a podczas egzorcyzmowania wody, soli i oleju odkręcają korki od butelek. Egzorcyzmowana woda, sól i olej to środki neutralizujące napaści szatana, można zakraplać/sypać w pomieszczeniu, nacierać ciało oraz spożywać.
K. przyniosła medalik św. Benedykta i zdjęcie 8-letniej córki, którą wychowuje samotnie. Po lekach homeopatycznych córka zrobiła się smutna, niespokojna, apatyczna. W literaturze egzorcystycznej to klasyczne objawy tzw. syndromu pohomeopatycznego. Poza tym, jak to wytłumaczyć, że mieszkają we dwie, a na skórzanej kanapie w salonie ciągle widzi odbitą męską stopę? Prawdopodobnie już szatan zaznacza swój teren.
J. od grudnia 2007 r. cierpi na migreny, przeklęła ją szefowa firmy.
B. przyjeżdża z reklamówką od 20 lat, czuje wokół księdza niewidzialne. Wody, oleju i sóli używa w kuchni. Bardzo dobre na smutek w środku człowieka. B. w ramach wolontariatu agituje znajome z kościelnej ławki do udziału w akcji Egzorcyzmujmy Demona. Chodzi o napój Demon Energy Drink z pentagramem i rogatą literą D. na puszce, który wiosną pojawił się na rynku. Na stronie www.satanizmnieprzejdzie.pl bojkot demona w puszce i wszystkich produktów grupy kapitałowej Agros Nova (m.in. marek Fortuna, Łowicz, Kotlin, Tarczyn, Dr Witt, Pysio) podpisało 13 tys. zaangażowanych. W efekcie z puszki wycofano pentagram, a Nergal przestał być twarzą napoju. B. z przemodlenia tematu aż straciła apetyt, ale wojna trwa. Bojkotujący widzieli w telewizji wysoko postawioną w Agros Nova niejaką Karolinę Karolczak, a na jej nadgarstku czerwoną nitkę, noszoną przez parających się kabałą.
Cierpliwość
Ośrodek Pomocy Psychologicznej Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich przy ul. Bednarskiej. Należy zachować ciszę, bo „Pan jest blisko”. Telefoniczne zapisy do egzorcysty od poniedziałku do piątku od godz. 10 do 20. Kolejki są takie jak enefzetowskie. Na pierwszą wizytę trzeba czekać ok. 3 miesięcy. Jeden kapłan może przyjąć tygodniowo do 10 osób, tylko zameldowanych w archidiecezji warszawskiej. Czasem wizyty trwają latami. Usługa egzorcyzmu to jałmużna. Ale przed nią niezbędne jest spotkanie konsultacyjne z katolickim psychologiem poradni wykluczającym histerię. Indywidualne rozeznanie kosztuje 120 zł, płatne przed wizytą.
Z pokoju nr 11 wychodzi naładowana energetycznie dziewczyna. Na swoją kolej czeka młode małżeństwo. On z teczką przy nogawce, ona w okularach typu Ray Ban. Nie ma spektakularnych omdleń i krzyków typu: „Spierdalaj Jezusie!”, jak na filmach.
Ks. Andrzej Grefkowicz, główny egzorcysta archidiecezji warszawskiej, członek rady programowej nowego miesięcznika, mówił na promocyjnej konferencji, że najczęściej do poradni przychodzą nie opętani, lecz zniewoleni, dręczeni przez złego, który jeszcze nie pokazał twarzy. Skarżą się: ktoś mi kołdrę ściąga w nocy; dusi mnie w nocy; widziałam (pacjentkami są częściej kobiety) straszną postać z czerwonymi oczami. I patrzą na księdza zawstydzeni, jakby czuli, że potraktuje ich jak chorych psychicznie.
Szkolnym kryterium odróżnienia opętania od choroby jest awersja do rzeczy świętych i modlitw maryjnych. Testem może być poczęstowanie pacjenta herbatką na bazie wody święconej, a nawet ziemniaczkami przyprawionymi błogosławioną solą i obserwacja, czy pojawi się wstręt lub odmowa spożycia. Jeśli ktoś przychodzi i mówi, że diabeł przez niego przemawia, najprawdopodobniej nie jest chory. Prawdziwy opętany zechce diabła ukryć.
Głos w poradnianej recepcji: – W kościele w Zielonce nie konsultują psychologicznie. Trzeba szukać ks. Marcina Hołuja.
Przebiegłość
Ks. Marcin egzorcyzmuje zbiorowo w każdy drugi czwartek miesiąca i indywidualnie po umówieniu się drogą esemesową. Krąży opinia, że jest fenomenalny, do każdego mówi „moje dziecko”.
A., coach z Warszawy, trafiła do Zielonki po przeczołganiu jej przez szatana. Od Boga oddalała się stopniowo: zaczęła zarabiać, flirtować w Internecie, grzeszyć wyobraźnią na tle erotycznym. W maju zeszłego roku A. poznała E. To znajomość pielgrzymkowa. E. ukończyła filozofię na KUL.
A. i E. poszły razem na mszę, podczas której E. bekała i miała dziwne bulgotanie w żołądku. A., jako oazowiczka, już wiedziała, że coś jest nie tak. Spały w jednym pokoju. O trzeciej w nocy (to w literaturze egzorcystycznej godzina szatana) A. poczuła czyjąś obecność i potworny odór, podobny do tego, który pamięta z wizyty u dentysty w Holandii, gdy zamykał jej kanał paląc część zębiny. A. do E.: – Czujesz? E.: – To szatan. A. za różaniec, a E. wyje i wykręca stopy z bólu. Rano E. przyznała, że zaczęło się, gdy weszła w NLP (programowanie neurolingwistyczne, kwestionowane przez akademicką psychologię metody manipulowania człowiekiem – przyp. red.). Zaprogramowali ją na zło. Każdego wieczoru E. łączyła się z o. Janem, marianinem z Lichenia, by egzorcyzmować się przez Skype’a w trybie głośnomówiącym. Kiedy o. Jan wypowiadał: – Teraz stawiam krzyż między tobą a twoimi wrogami!, E. biegła do łazienki wymiotować. Raz ojciec zapytał szatana: – W imię Jezusa Chrystusa nakazuję ci powiedzieć, dlaczego ją tak prześladujesz?! E. nie poruszając ustami wycharczała: – Bo nienawidzę jej!
A. po kontakcie z E. sama potrzebowała egzorcyzmu, a zły chciał w tym przeszkodzić. Bo jak to wytłumaczyć, że w chwili gdy poprosiła ciocię, żeby wysłała jej esemesa z numerem telefonu do ks. Marcina z Zielonki, cioci zepsuł się telefon?
M., zdradzany i bity przez żonę kucharz z Londynu, trafił do Zielonki z powodu myśli samobójczych; znikał w oczach, popijając wódką psychotropy. Szatan też powstrzymywał go przed już umówioną wizytą. Bo jak to wytłumaczyć, że w dniu wizyty dostał takiej biegunki, że nie wyszedł z łazienki? Po egzorcyzmie kilka dni czuł się tak, jakby mu ks. Marcin ugniótł mózg jak ciasto. On, absolwent zawodówki gastronomicznej, teraz czyta Księgę Rodzaju i pisze do znajomych poetyckie esemesy o Bogu. Ostatnio pod nieobecność żony pokropił wodą święconą ich mieszkanie. Wchodząc, zatrzymała się w progu wściekła: – Co tu się działo!?
Zły jest pomysłowy. Po Internecie krąży lista zagrożeń opętaniem, którą opracowały zakonnice z Rybna: czytanie gazet typu „Wróżka”, senników, imprezy halowe, trzymanie w domu znaku węża, smoka (gł. azjatyckiego), gry komputerowe typu Diablo, biżuteria z Egiptu, Indii, Japonii, feng shui, tai chi, radiestezja, medycyna tybetańska, masaż polinezyjski, akupunktura, metoda szybkiego uczenia się języków obcych typu Silva, przekleństwa rodzinne, głównie ojcowe i matczyne nad dziećmi typu „Idź do piekła”, działające aż do czwartego pokolenia.
Na razie klientów egzorcystycznych jest 15 tys. rocznie. Jeszcze dużo ezoterycznych do duchowej detoksykacji.