Kraj

Smoleńskie kłamstwa

Trumienna polityka

Pomyłki przy identyfikacji nie powinny się zdarzyć, ale mogły, zważywszy na ogrom katastrofy, skalę zniszczeń samolotu i destrukcji ludzkich ciał, a tym samym trudności z rozpoznaniem części zwłok. Pomyłki przy identyfikacji nie powinny się zdarzyć, ale mogły, zważywszy na ogrom katastrofy, skalę zniszczeń samolotu i destrukcji ludzkich ciał, a tym samym trudności z rozpoznaniem części zwłok. Łukasz Dejnarowicz / Forum
Po raz pierwszy kolejna fala smoleńskiego wzmożenia, tym razem związana z ekshumacjami, odbiła się od falochronu.
Nie da się mówić o ekshumacjach, dodatkowych sekcjach, identyfikacjach bez uwzględnienia atmosfery tamtych dni, kiedy wszystkim zależało na szybkim powrocie zwłok do Polski, na godnych pogrzebach.Daniel Smith/Corbis Nie da się mówić o ekshumacjach, dodatkowych sekcjach, identyfikacjach bez uwzględnienia atmosfery tamtych dni, kiedy wszystkim zależało na szybkim powrocie zwłok do Polski, na godnych pogrzebach.

Przyczyną nieprawidłowej identyfikacji dwóch ciał ofiar smoleńskiej katastrofy było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin – powiedział w Sejmie prokurator generalny Andrzej Seremet. Dla wielu było to najbardziej niepoprawne i najmniej oczekiwane zdanie, jakie mogło paść po kilkunastu dniach kolejnej odsłony walki o smoleńską „prawdę”, której początkiem stały się zarządzone przez prokuraturę ekshumacje ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

Tak niepoprawne, że w Sejmie prawie nikt się do tych słów nie odniósł, a jeszcze następnego dnia część mediów zdawała się ich nadal nie zauważać, powielając wcześniejsze komentarze, o państwie, które się nie sprawdziło, nie zdało egzaminu, padło na kolana przed żądaniami Rosjan. I o marszałek Ewie Kopacz, która powinna natychmiast odejść („w hańbie”) z życia politycznego. Nie minęło kilkanaście godzin, a syn pani Walentynowicz uznał, że prokurator generalny właściwie nie wie, o czym mówi, bo on ciało swej matki rozpoznał prawidłowo, a pani Marta Kaczyńska zażądała po prostu dymisji prokuratora generalnego.

Pomyłki przy identyfikacji nie powinny się zdarzyć, ale mogły, zważywszy na ogrom katastrofy, skalę zniszczeń samolotu i destrukcji ludzkich ciał, a tym samym trudności z rozpoznaniem części zwłok. Od dawna nie jest tajemnicą, że szczątki różnych ofiar, w przypadku których niemożliwa była identyfikacja nawet za pomocą DNA, zostały spopielone i pochowane wspólnie na Powązkach. Rodziny 11 ofiar wyraziły na to zgodę. Tę wiedzę jakoś wypierano z dyskusji o smoleńskiej katastrofie, chcąc oszczędzić dodatkowego bólu rodzinom, a opinii publicznej makabrycznych opisów.

Polityka 40.2012 (2877) z dnia 03.10.2012; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Smoleńskie kłamstwa"
Reklama