Przepytani reprezentują 1,7 mln młodych, którzy w najbliższych wyborach do parlamentu w 2015 r. będą już mieli prawo głosować. Wielu uznało te wyniki za przełomowe. Szef młodzieżówki PiS i najmłodszy poseł tej partii Marcin Mastalerek ogłosił: „coś pękło, coś się skończyło (...) za takie wybory młodym ludziom bardzo dziękuję”. I dalej pisze na swoim blogu: „Po latach wciskania wyborcom kitu, zohydzania PiS, pisania i mówienia bzdur o wyimaginowanych zbrodniach IV RP, okazuje się, że do młodego pokolenia takie strachy zupełnie nie trafiają”.
Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej tym wynikom i nałożyć na nie preferencje wyborcze rodziców tych młodych, to nic przełomowego się nie wydarzyło. Co więcej, sympatie polityczne dzisiejszych szesnasto- i siedemnastolatków najprawdopodobniej zasilą konto wyborcze PO i Ruchu Palikota, gdy osiągną oni już dojrzałość wyborczą.
Dobry wynik PiS wśród młodzieży jest odbiciem preferencji ich rodziców: a jest to pokolenie czterdziestoparolatków, wśród których PiS ma relatywnie wysokie poparcie.
Sondaż pokazuje jednak, że wśród już głosujących między 18 a 24 rokiem życia PiS ma poparcie 16 proc., a PO aż o 12 pkt proc. większe. Wielu socjologów dowodzi, że młodzi, którzy wyjeżdżają po maturze do studenckich metropolii, stają się bardziej liberalni, otwarci i dołączają do wyborczego elektoratu PO i ostatnio Ruchu Palikota. Nic więc jeszcze nie pękło...