Skręcone kostki, zranienia, ale i poważne stany zagrożenia życia mogą przytrafić się każdemu kibicowi w trakcie wizyty w Polsce podczas rozgrywek Euro. Dyrektorzy szpitali alarmują, że medyczna obsługa turnieju poważnie obciąży ich placówki finansowo. W przypadku pacjentów z Unii Europejskiej rozliczenia z NFZ za udzielane porady lub świadczenia będą prostsze, ponieważ – tak jak zagraniczni turyści – przyjadą oni z europejskimi kartami ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ), honorowanymi w naszym kraju. Co innego kibice spoza Unii, choćby z Rosji lub Ukrainy. – Przygotowaliśmy się na to – uspokaja dr Elżbieta Lipska, krajowy koordynator ds. opieki medycznej i ratownictwa nadzorującej przygotowania do mistrzostw Spółki PL.2012. – Przyjezdni z krajów posiadających obowiązek wizowy, a więc np. Rosjanie i Ukraińcy, muszą przed otrzymaniem wizy przedstawić w konsulatach dowód wykupionego prywatnie ubezpieczenia. Kibice spoza Unii, którzy wjeżdżają do Polski bez wiz, powinni o takim ubezpieczeniu pamiętać sami.
Specjalna strona internetowa www.polishpass.org, dedykowana zagranicznym turystom na czas mistrzostw, umożliwia im wykupienie takiego ubezpieczenia zdrowotnego wraz z biletami autobusowymi, kolejowymi i zakwaterowaniem (PZU wycenił ofertę ubezpieczenia na 4,30 zł dziennie, czyli 1 euro według obecnego kursu – suma ubezpieczenia kosztów leczenia wynosi w tym wypadku 150 tys. zł).
Tego rodzaju zabezpieczenie przyda się, kiedy pacjent będzie wymagał hospitalizacji lub otrzyma poradę w przychodni, ponieważ pomoc w strefie kibica lub na stadionie otrzyma za darmo. Dr Marek Balicki, dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie, ma nadzieję, że kibice będą mieli prywatne polisy, bo to zwiększy szanse na otrzymanie refundacji za ich leczenie: – Nie pamiętam sytuacji, aby zagraniczna instytucja ubezpieczeniowa się z tego nie wywiązała. No, chyba że dowód ubezpieczenia okaże się podrobiony...
Niektóre placówki medyczne przygotowują się na wizyty nieubezpieczonych gości montując w recepcjach terminale płatnicze – na wypadek, gdyby nie mieli przy sobie nie tylko polisy, ale też gotówki. I nie wiadomo, na co liczą bardziej: że uda się na tym nieźle zarobić, czy też, że takich pacjentów nie będzie wcale, bo w końcu przyjeżdżają po to, by kibicować, a nie, aby się u nas leczyć.