Kraj

Żakowski i Czapiński – czy młodzi uciekną z Polski?

Jeśli nie będziemy wspierać młodych ludzi, uciekną do innych krajów. Jeśli nie będziemy wspierać młodych ludzi, uciekną do innych krajów. katerha / Flickr CC by 2.0
W najnowszym numerze POLITYKI obszerna rozmowa Jacka Żakowskiego z prof. Januszem Czapińskim o tym, jak bardzo młode pokolenie Polaków odstaje od tego, w jakim kraju żyje.
Prof. Janusz Czapiński.Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta/BEW Prof. Janusz Czapiński.

Wywiad Jacka Żakowskiego z prof. Czapińskim w najnowszej Polityce (w kioskach od środy 9 maja). Również w wersji elektronicznej do wygodnego czytania na ekranie komputera, smartfonach i tabletach – Polityka Cyfrowa od wtorku od godziny 20.00.

***

Najnowsze badania nad pokoleniem dzisiejszych 20-latków (tzw. Ygreków) pokazują, jak bardzo to pokolenie różni się mentalnościowo od dzisiejszych 30-latków (tzw. Iksów). To wykształceni i obyci w świecie indywidualiści, którzy szukają w życiu przyjemności i samorealizacji. Nie obciążają się obowiązkami, niechętnie zakładają rodziny, nie wiążą się na dłużej. Również z pracodawcami, wobec których mają wysokie wymagania (praca ma dawać nie tylko odpowiednie zarobki, ale też satysfakcję, rozwój i nie zajmować zbyt dużo wolnego czasu). Ygreków kompletnie nie interesują takie określenia jak „państwo”, „naród”, „społeczeństwo” – żyją w społeczności sieciowej i zadaniowej, nie tworzą trwałych struktur. Czy państwo takie, jak dzisiejsza Polska jest w stanie stworzyć Ygrekom warunki do życia? Jacek Żakowski pyta prof. Czapińskiego o to, na ile atrakcyjna okaże się dla nich emigracja.

Jacek Żakowski: Na zagranicznych uczelniach spotykam wielu polskich Igreków. Tu byli bez szans, a tam są gwiazdami.
Janusz Czapiński: Spirala pozytywnych emocji, zainteresowania ich pomysłami z jakimi spotkali się za granicą, uruchamia kapitał wykształcenia, które tu odebrali i który w polskich warunkach zostałby stłamszony. Już z Erasmusa Igreki wracają zbudowane, jakby im ktoś zdjął niewidoczne kajdany. A potem gasną albo wyjeżdżają.

Nasza przyszłość zależy od tego, czy oni będą w stanie zmienić tę kulturę, czy też ich stąd wypędzimy albo stłamsimy. Zmienią Polskę?
Nie zmienią. Gdziekolwiek pójdą do pracy, będą malutką mniejszością ulokowaną na dnie piramidy instytucjonalnej. Albo się dostosują, albo zostaną odrzuceni. Żeby coś zmienić, trzeba by tworzyć wyspy, na których by dominowali. Inaczej się kultury organizacyjnej nie zmieni. A o tym nikt nie myśli. Nikt Igrekom nie odda żadnej poważnej instytucji.

Czyli ich zmarnujemy.
Raczej tak. Większość się w tym świecie nie odnajdzie. Dodę pan przekonał, żeby weszła do gry prowadzonej przez starsze pokolenia i żeby śpiewała na manifie (wywiad Żakowskiego z Dodą opublikowaliśmy w poprzednim numerze POLITYKI). Ale na dużą skalę to się nie uda. W najlepszym razie wybiorą wewnętrzną emigrację, na której Doda najwyraźniej żyje. Chyba, że zdecydujemy się posłuchać Richarda Floridy i stworzyć piki innowacyjności.

Pięć squatów w każdym dużym mieście?
Na przykład. Enklawy, nisze, wyspy kultury społecznej Igreków. Miejsca, które z jednej strony będą otwarte na eksperymenty, kreatywność, odmienność, a z drugiej staną się krzyczącym wyzwaniem dla gnuśnej stabilizacji, ku której wszystko w Polsce ciąży.

Wtedy Doda zostanie?
Nie wiem, czy akurat dla niej to by był dobry magnes. Ale część zostanie, bo będzie tam miała swój azyl, a części będzie łatwiej zostać i tu się samorealizować, bo te miejsca będą promieniowały, stopniowo zmieniając otoczenie.

Mnóstwo interesów trzeba by naruszyć.
Społeczeństwa, które chcą się rozwijać, muszą nieustannie naruszać interesy różnych grup, które się za dobrze okopały.

Mam wrażenie, że przeżywamy remake ze schyłku I Rzeczpospolitej. Dokładnie, jak wtedy: wiadomo, co trzeba zrobić, żeby Polska mogła wygrać swoją szansę w XXI wieku, ale będziemy bronili współczesnego folwarku, jak niepodległości . Wtedy też mieliśmy super młode pokolenie, światłą i dość przytomną część elit, progresywnego króla i potężną strukturę interesów, których się nie dało skutecznie naruszyć. Zamiast stymulować innowacyjność uczniów, minister edukacji buduje system wszechogarniającej kontroli, a rząd zamiast tworzyć pańskie wyspy odmienności finansuje INDECT mający wyłapywać przypadki nietypowych zachowań.
Może nawet jest gorzej. Bo Igreki nie są fajterami. Nie będą się kopali z folwarcznymi końmi. Nie, to nie. Nie chcecie mnie, to spadam. Wyjadę, wyemigruję wewnętrznie, zamknę się we własnym świecie. Sami się bujajcie. Powstania nie zrobią. Masowego podziemia nie stworzą. Ich insurekcją będą setki tysięcy indywidualnych decyzji o wyłączeniu się. Chcecie grzęznąć, to proszę. Będziemy obserwowali z Berlina, Londynu, Kostaryki.

Co władza może zrobić, żeby się ten czarny scenariusz nie spełnił?
Nie widzę innej metody, niż bąble. Chcemy zmienić szkolnictwo, to wyślijmy kilkudziesięciu najlepszych młodych naukowców na staże w najlepszych uniwersytetach, a jak wrócą, skoncentrujmy ich w jednej niewielkiej uczelni. Niech wytworzą standard, z którym inni będą się musieli porównywać. Chcemy zmienić policję czy służbę zdrowia, stwórzmy takie bąble na poziomie miasta czy dużego szpitala. Inni będą się musieli stopniowo do standardu tych bąbli zbliżyć. To samo w matecznikach kultury czy publicznych mediów. Nie da się uzyskać istotnej kulturowo zmiany inaczej niż przez zakładanie bąbli nowego w oceanie starego.

To mi się podoba. Prawie jak Konstytucja 3 maja. Ale coś mi mówi, że skończy się podobnie.
Może nie tak szybko. Chyba mamy trochę więcej czasu, żeby zrozumieć.

 

***

Jest to kontynuacja rozmowy, której obszerną pierwszą część opublikuje w najnowszym numerze POLITYKA. W kioskach od środy 9 maja. Wcześniej w wydaniu Polityki na iPada, na Kindle oraz od wtorku od godziny 20.00 w Polityce Cyfrowej (w wersji elektronicznej do wygodnego czytania na ekranie komputera, smartfonach i tabletach).

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama