Grzegorz Rzeczkowski: – Zatrzymanie dwóch urzędników kolejowych z Katowic i wiceszefa polskiego oddziału dużej firmy informatycznej, który ich korumpował; zatrzymanie miejskich drogowców z Warszawy i właścicieli firm, z którymi się układali; nalot na siedem sądów w Lubuskim w związku z ich informatyzacją. To tylko trzy akcje CBA z ostatniego tygodnia. Dawno nie byliście tak aktywni.
Paweł Wojtunik: – Dopiero się rozkręcamy (śmiech). A mówiąc poważnie, to nie była kumulacja. To efekt systematycznej pracy w terenie.
A może docisnął pan śrubę funkcjonariuszom? Ostatnio jakoś nie było słychać o sukcesach CBA.
Od początku stawiam na zwiększenie skuteczności i jakości działań operacyjnych, i to chyba przynosi efekty. Ale to nie były ani główne, ani jedyne sprawy, którymi się zajmujemy. Wystarczy zajrzeć na naszą stronę internetową.
Te z ostatnich dni dotyczą informatyzacji. Tak mocno skorumpowana jest ta dziedzina?
Informatyzacja oraz kwestie związane z rynkiem farmaceutycznym są obecnie jednymi z głównych obszarów zainteresowania Biura. Głównie ze względu na wielkość zaangażowanych w nie publicznych środków. Za dużymi pieniędzmi często idą ludzie, którzy chcą z nich skorzystać niezgodnie z prawem.
W zagadnienia informatyczne weszliśmy bardzo głęboko przy sprawie korupcji w Centrum Projektów Informatycznych MSWiA [w związku z nią CBA zatrzymało siedem osób, w tym byłego dyrektora CPI, który od walczących o zamówienia firm informatycznych miał przyjąć trzy miliony złotych, a także mieszkanie na Ursynowie, samochód oraz ekskluzywną wycieczkę do Azji – red.]. Teraz jesteśmy dużo mądrzejsi, wiemy więcej o mechanizmach wyprowadzania pieniędzy publicznych przy wdrażaniu projektów informatycznych. Zapewniam, że będziemy jeszcze bardziej aktywni w tej dziedzinie.
Czy CBA się nie rozdrabnia? Mieliście przecież walczyć z korupcją na szczytach władzy. A poza sprawą CPI zatrzymujecie ostatnio lekarzy, szefa małej firmy państwowej, fałszerzy banknotów z Łotwy, a nawet paru bezrobotnych. Przecież spokojnie mogła się nimi zająć policja.
Więc dlaczego się nie zajęła? Te sprawy tylko pozornie wyglądają na drobne. Fałszerze z Łotwy to członkowie bardzo poważnej, zorganizowanej międzynarodowej grupy przestępczej. Skala fałszerstw, jakich się dopuszczali – m.in. banknotów euro – była potężna.
Korupcja występuje nie tylko na szczytach władzy, jak się powszechnie sądzi. Także w gminie, powiecie i małych przedsiębiorstwach państwowych. Jedna trzecia spraw, jakie prowadzimy, dotyczy samorządów od gminy do województwa włącznie. Moim zdaniem to właśnie w Polsce powiatowej i gminnej jest największa korupcja. Tam zatrudnionych jest najwięcej urzędników, tam też wydawanych jest najwięcej publicznych pieniędzy. Nie możemy przecież odprawiać z kwitkiem ludzi i instytucji, którzy się do nas zgłaszają z informacjami. To też efekt wzrostu zaufania do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Tylko dlatego?
Te sprawy trafiają do nas często dlatego, że ludzie czasami wątpią w to, że na przykład miejscowa policja czy urząd skarbowy będzie w stanie zwalczyć lokalną sitwę. Dlatego także spraw lokalnych będziemy robić coraz więcej, co mnie cieszy. I to nie jest efekt rozdrabniania się, ale coraz sprawniejszego działania 11 terenowych delegatur CBA. Po reorganizacji, którą przeprowadziłem w 2010 r. delegatury zyskały autonomię i samodzielność oraz zostały wsparte nowymi kadrami. Wcześniej realizowały jednostkowe sprawy. Wyjątkiem była delegatura wrocławska. A teraz? Wszystkie wymienione przez Pana sprawy zostały zrobione przez delegatury. Można powiedzieć, że delegatury zajmują się tym, co innym służbom się wymyka. Proszę mi wierzyć, że nasze zaangażowanie w lokalną administrację nie odwraca uwagi CBA od innych patologii na poziomie centralnym.
Wyręczacie policję, bo źle pracuje?
Nie wyręczamy policji, robimy swoje. Patologie na dole rodzą się, gdy nie ma szybkiej reakcji na nieprawidłowości. Niedawno zatrzymaliśmy wójta Niegosławic w lubuskiem [żądał miliona zł za zlecenie wyremontowania drogi, został tymczasowo aresztowany przez sąd – red.]. Słyszałem, że teraz na jego miejsce startuje dwóch byłych policjantów (śmiech).
To dlaczego musicie zajmować się wójtem Niegosławic, zamiast zostawić takie sprawy kolegom w niebieskich mundurach?
Gdy przychodzi do nas biznesmen lub urzędnik, który mówi, że lokalna władza jest skorumpowana, nie możemy mu powiedzieć – idź do policji. Przecież gdyby chciał, to by tam poszedł. Lokalnie ludzie są zamknięci w małych środowiskach i w jakimś sensie od siebie zależni. W mniejszym lub większym stopniu. Dotyczy to także funkcjonariuszy czy urzędników. Często Policja jest dofinansowywana przez samorządy. Stąd niewielu jest komendantów powiatowych, którzy zdecydowaliby się zatrzymać skorumpowanego starostę, burmistrza czy wójta. Osobiście nie znam takiego przypadku.
A co ze sprawami Pawła Piskorskiego, Gromosława Czempińskiego czy Janusza Palikota? Mieliśmy głośne przeszukania, zatrzymania, zawiadomienia do prokuratury, a potem zapadła cisza. Co dalej z korupcją w komisji majątkowej, którą przecież nadzorowali kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i administracji?
W sprawie komisji majątkowej złożyliśmy ponad 20 zawiadomień do prokuratury i to ona się nimi zajmuje. Do sądu wpłynął już pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie. Nie ukrywam, że nadal interesujemy się tym, co robiła komisja.
W sprawie, w której został zatrzymany gen Czempiński, śledztwo prokuratorskie nadal się toczy, pracuje też grupa operacyjno-śledcza, którą powołaliśmy razem z Centralnym Biurem Śledczym. Zatrzymanie byłego szefa UOP niedawno było poddane ocenie sądu i jak się okazało, nie możemy mieć sobie w tej kwestii nic do zarzucenia jako CBA.
W sprawie Piskorskiego do sądu również wpłynął akt oskarżenia. A poseł Palikot? Sprawa niedawno została umorzona przez prokuraturę, która nie podzieliła naszych argumentów. Ale nie obrażam się na to, szanuję tę decyzję, choć mam inną ocenę sytuacji. Szef służby, który traktowałby tego typu sprawy emocjonalnie, w kategoriach wygranych i przegranych, mógłby doprowadzić do powstania patologii.
A jak to w ogóle jest z tą korupcją w Polsce – grzęźniemy w błocie czy wypływamy na czystszą wodę?
Ani jedno, ani drugie. Korupcja utrzymuje się na podobnym poziomie. Zmieniła się jej jakość i charakter. Jest ,,inteligentniejsza” i bardziej zakonspirowana. Dziś lekarzowi nie daje się tysiąca złotych łapówki za przyjęcie do szpitala. Teraz niektórzy lekarze ,,przeciągają” pacjenta przez 10 wizyt prywatnych i mają dwa tys. zł. legalnie. Coraz rzadziej łapówki są w gotówce. Częściej to na przykład zatrudnienie, fikcyjne umowy zlecenia lub zostanie czyimś doradcą.
W jakich sferach jest poprawa?
To, co się zmieniło na korzyść, to społeczna świadomość na temat korupcji. Coraz więcej Polaków, a także urzędników jest świadomych, czym jest to zjawisko. Przeszkoliliśmy około 13 tysięcy urzędników. Dzięki temu są na nie bardziej wyczuleni. Pozytywnym zjawiskiem jest też to, że Polacy są przekonani o tym, że korupcja maleje, co pokazuje ostatni raport Transparency International. Ale to nie jest zasługa tylko CBA czy policji, lecz efekt tego, że kryzys nas jeszcze mocno nie dotknął. Bo jak dowodzą badania, gdy załamuje się gospodarka, w ślad za tym rosną wskaźniki korupcyjne.