Leszek Miller, europejski entuzjasta, chce, aby już 12 grudnia premier zdał relacje ze szczytu europejskiego zaplanowanego na 9 grudnia, a na 15 grudnia debatę zaproponował sam premier, a jeszcze czeka nas debata nad wotum zaufania dla ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Elementem „debaty” będzie też zapowiedziany przez Jarosława Kaczyńskiego marsz w obronie niepodległości w 30 rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. Wzory z 11 listopada mają wzięcie – marsz jest bowiem otwarty dla wszystkich. Różnie obchodzono już rocznicę 13 grudnia, najczęściej, gdy idzie o zdarzenia uliczne, zauważyć się dały pikiety organizowane pod domem Wojciecha Jaruzelskiego przez Mariusza Kamińskiego, obecnie świeżego wiceprezesa PiS. Pikieta to jednak stanowczo za mało w sytuacji, gdy nie tylko grozi nam hegemonia IV Rzeszy (takim sformułowaniem błysnął poseł Joachim Brudziński), ale wręcz kompletna likwidacja demokracji. Nie bardzo wprawdzie wiadomo, jak do demokracji ma się wystąpienie ministra Sikorskiego, ale prezes Kaczyński wyraźnie to widzi: polska demokracja jest w likwidacji i my tę likwidację zatrzymamy!
Sposoby zatrzymania są zapewne opracowywane w jakimś zaciszu, ale może wyjdą na jaw. Sensacyjną informację podała dr Barbara Radziejowska, bliska współpracowniczka prezesa: w otoczeniu Kaczyńskiego od dawna działa „kret”. Obecność „kreta” nie tylko mogłaby w jakimś stopniu tłumaczyć kolejne porażki wyborcze PiS, ale i może zagrażać takiemu przedsięwzięciu jak marsz w obronie niepodległości.
Podejrzenie padło na wiceprezesa Adama Lipińskiego, jednego z ostatnich, do których Jarosław Kaczyński ma (a może już tylko miał?) zaufanie. W każdym razie na wszelki wypadek w marszu nie weźmie udziału Solidarna Polska, która będzie oddawać hołd bohaterom w różnych miejscach w Polsce. Tak oto wreszcie udało się znaleźć jakąś różnicę między tymi dwoma zacięcie wojującymi PiS-ami. W tej wojnie imitacja przegrywa jednak wyraźnie z oryginałem.