Jacek Żakowski: – Ale dół!
Andrzej Bratkowski: – Dlaczego?
Bo w książce „Gra o jutro” pokazali panowie, że wszystko poszło nie tak.
Stefan Bratkowski: – W ogóle nie o to chodziło. Nie o przeszłość. O jutro właśnie.
No to po kolei wątki z panów książki. Konstytucja: kiepska.
S: Nigdy nad ustrojem naszej demokracji nie dyskutowano. Od 80 lat. Teraz też nie było żadnej publicznej dyskusji, tylko polityczny kompromis.
Samorządy – dobra ustawa z 1990 r., popsuta już w 1997. Między innymi wprowadzeniem powiatów i samorządowych wielkich województw, dających zajęcie krewnym i znajomym partyjnych królików.
A: Usiłowano rozwodnić samorządność w wielopiętrowej i wielotysięcznej, politycznej i biurokratycznej strukturze. Cały świat spłaszcza struktury administracji – a my dodaliśmy dwa poziomy – powiaty i wielkie województwa.
Sądy – jakby przeniesione żywcem z PRL, nie działają.
S: No, jeśli miliony ludzi idą prawować się do sądów, to znaczy, że je traktują serio. Rzecz w tym, by nasi młodsi koledzy, prawnicy, zechcieli dyskutować…
Banki – kompletnie fałszywa wizja ich roli w gospodarce.
A: To rzeczywiście dramatyczna sprawa, kiedy bank nie czuje się współodpowiedzialny za przedsiębiorstwo, które kredytuje. Ani nie zna jego rynku.
Państwo – bezduszny biurokratyczny moloch zamiast menedżera dobra wspólnego.
S: To państwo jakoś nieźle idzie, ani drgnęło po katastrofie smoleńskiej. Za to biurokracja w całej Europie wymaga wspólnych badań i reform.