W kancelarii zatrudnionych jest siedmiu radnych PiS, głównie warszawskich. Wszyscy do pracy w prezydenckiej administracji przyszli w ciągu ostatnich pięciu lat, za kadencji Lecha Kaczyńskiego.
Gdy po lipcowych wyborach do pałacu przy Krakowskim Przedmieściu wprowadziła się ekipa Bronisława Komorowskiego, ludzie związani z jego poprzednikiem znaleźli się na cenzurowanym. Szczególnie radni PiS, którzy w pierwszej kolejności mieli być objęci zwolnieniami. - W kancelarii są osoby, które są politykami, nie widzę dla nich miejsca – deklarował w sierpniu jej szef, Jacek Michałowski (choć miesiąc później ministerialną posadę w kancelarii objął Sławomir Nowak, szef struktur PO na Pomorzu). Podobne słowa padały z ust innych współpracowników obecnego prezydenta.
Ale zwolnienie z pracy radnego nie jest takie proste. Przed wręczeniem mu wypowiedzenia wymagana jest zgoda rady, w której zasiada. A ponieważ taka procedura trwa, a na dodatek często decyzja rad jest negatywna, szefostwo kancelarii wybrało strategię na przeczekanie. Postanowiło, że wstrzyma się do momentu, gdy wygasną mandaty radnych obecnej kadencji, czyli do 12 listopada.
Tyle tylko, że na wręczenie wypowiedzeń urzędnicy Komorowskiego będą mieli tak naprawdę zaledwie dziewięć dni, bo niektórzy z „prezydenckich” radnych walczą o reelekcję i to z ogromnymi szansami na sukces (mają czołowe pozycje na listach). Jeśli 21 listopada zdobędą mandaty, znów będą chronieni. Tak pod bokiem Bronisława Komorowskiego zaczęła się gra w kotka i myszkę.
W wyborach samorządowych stratuje siódemka prezydenckich urzędników, w tym szóstka dotychczasowych radnych. Wszyscy z list PiS.
Najbardziej znaną z nich jest Małgorzata Gosiewska, była żona zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej posła PiS Przemysława Gosiewskiego. Kandyduje na radną wojewódzką z listy PiS na Mazowszu będąc jedną z wyborczych lokomotyw partii Jarosława Kaczyńskiego (dostała pierwsze miejsce).
Gosiewska w kancelarii pracuje od trzech lat. Trafiła tam jako doradca po wyborach parlamentarnych 2007 r., w których startowała jako posłanka PiS. Gdy przegrała, podobnie do wielu innych działaczy Prawa i Sprawiedliwości znalazła schronienie w Pałacu Prezydenckim. Wytrwała do końca września tego roku – wtedy zachorowała i do tej pory jest na zwolnieniu lekarskim. Tak się składa, że na zwolnienie poszła w dniu, w którym w kancelarii zaczęły się zwolnienia ludzi związanych z PiS. Gosiewska miała być w tej grupie. – Obawiamy się, że w jej ślady pójdą inni. Wystarczy, że pochorują przez te kilka dni przed wyborami, albo pójdą na zaległy urlop i będą nie do ruszenia – mówi nam osoba z kierownictwa kancelarii prezydenta.
Bo chorują także inne osoby związane z byłym prezydentem. Szefowa jego sekretariatu, Zofia Kruszyńska – Gust (nie kandyduje w wyborach) przestała pojawiać się w pracy zaraz po lipcowych wyborach prezydenckich. Od połowy lipca albo odbiera dni wolne za nadobowiązkową pracę, albo jest na zwolnieniu, albo na urlopie.
Jedynie dwóch „prezydenckich radnych” – Jakub Opara i Adam Kwiatkowski – nie czekało na wypowiedzenie. Sami niedawno złożyli rezygnacje, ale u Bronisława Komorowskiego faktycznie przestaną pracować dopiero za kilka miesięcy (pierwszy z końcem kwietnia 2011 r., drugi z końcem lutego przyszłego roku). – Jestem członkiem PiS, mam pewne zasady i psychicznie nie poradziłbym sobie z pracą dla ekipy obecnego prezydenta – mówi nam Opara, który stara się o mandat radnego w powiecie warszawskim – zachodnim (ma pierwsze miejsce na liście).
Inni podobnych skrupułów nie mają. Wśród pozostałej siódemki kandydujących pracowników kancelarii są m.in. Wojciech Maciej Chojnowski, osobisty fotograf Lecha Kaczyńskiego, numer jeden na liście PiS do rady dzielnicy Warszawa – Śródmieście, w której zasiadał do tej pory oraz Michał Grodzki, specjalista w gabinecie prezydenta, kandydat na radnego do Rady Warszawy (w tej kadencji również reprezentował w niej PiS).
- Pracownicy kancelarii, którzy startują w wyborach z list PiS powinni się zdecydować na jedno lub drugie – denerwuje się jeden ze współpracowników Bronisława Komorowskiego. – W sytuacji, gdy szef partii, która reprezentują tak mocno neguje prezydenturę Komorowskiego, jest to co najmniej niezręczność.
Sami zainteresowani odpierają te zarzuty. - Nie widzę w tym problemu. Jako urzędnik państwowy potrafię sobie wyobrazić, że ktoś, kto startuje w wyborach samorządowych jest w stanie rozdzielić swoje obowiązki zawodowe w Kancelarii Prezydenta z obowiązkami radnego – twierdzi Jakub Opara.
Pracownicy Kancelarii Prezydenta RP, którzy kandydują w wyborach samorządowych (wszyscy z list Prawa i Sprawiedliwości):
Przemysław Bryksa, główny specjalista w gabinecie prezydenta – rada powiatu pruszkowskiego (nr 1 na liście)
Wojciech Chojnowski, główny specjalista w biurze prasowym – rada dzielnicy Warszawa – Śródmieście (nr 1 na liście)
Małgorzata Gosiewska, doradca – sejmik województwa mazowieckiego (nr 1 na liście)
Michał Grodzki, specjalista w gabinecie prezydenta – rada Warszawy (nr 2 na liście)
Bernadetta Karczewska, główny specjalista w biurze kultury – rada dzielnicy Warszawa – Włochy (nr 2 na liście)
Adam Kwiatkowski, ekspert – rada dzielnicy Warszawa – Praga Południe (nr 1 na liście)
Jakub Opara, zastępca dyrektora – rada powiatu warszawskiego zachodniego (nr 1 na liście)