Premier Tusk stanął na czele pierwszej weekendowej wojny z dopalaczami. Zapowiada „naginanie prawa” w walce z syntetycznymi substancjami odurzającymi, które sprzedawane są masowo dzięki lukom w polskim prawie. Znaleziona przez „sprytnych" prawników dziura w przepisach bowiem umożliwia handel substancjami chemicznymi – których odmiany można syntetyzować w nieskończoność – jako przedmiotami „kolekcjonerskimi”, formalnie nieprzeznaczonymi do spożycia przez ludzi.
Jest tylko jeden łatwy do przewidzenia skutek takiej polityki – sprzedawcy dopalaczy będą się bronić, także przed sądem, a za spontaniczną akcję rządu zapłacą podatnicy. Będzie podobnie, jak w wypadku decyzji prezydenta Komorowskiego, który – jeszcze jako marszałek – próbował zablokować obywatelski proces zbierania podpisów pod projektem ustawy o legalizacji miękkich narkotyków. I niedawno przegrał ze zwolennikami marihuany w sądzie.
Osią sporu i jednym z głównych powodów, dla których rynek dopalaczy rozwinął się u nas tak błyskawicznie, jest zresztą właśnie stosunek prawa do miękkich narkotyków, przede wszystkim marihuany.
Podstawowa różnica między dopalaczami, a ta ostatnią, polega na tym, że marihuana przez lata została przebadana. Wiele krajów na świecie traktuje ją łagodniej niż jakikolwiek syntetyczny specyfik. Wiemy – dowodzą tego choćby brytyjskie i amerykańskie badania prowadzone niezależnie w ostatnich latach – że w praktyce nie prowadzi do zgonów z przedawkowania. Co najwyżej do wypadków, przed którymi (podobnie jak w wypadku alkoholu) należy ludzi chronić ostrymi sankcjami karnymi. Sprowadzona do podziemia, wpływa na rozwój przestępczości zorganizowanej. A państwo traci kontrolę nad tym, czym jest zanieczyszczana. Legalizując ją nie zyskamy oczywiście pewności, że nasze dzieci nie sięgną po trawkę. Nigdy takiej gwarancji nie dostaniemy. Ale zyskamy przynajmniej zabezpieczenie, że nie trafi mu w ręce trucizna przygotowywana w przestępczymi obiegu, tylko towar przebadany przez państwo.
I że pieniądze zarobione na kontrolowaniu dystrybucji marihuany zostaną zainwestowane w ochronę przed uzależnieniami od twardych narkotyków. W profilaktykę i terapię, a przede wszystkim promowanie realnej wiedzy na temat skutków działania substancji odurzających. Dokładnie w taki sam sposób, w jaki postępuje się z alkoholem i nikotyną. W tej chwili polityka rządu i nasze prawo kompletnie odwracają uwagę od tego, co naprawdę istotne. Do rangi symbolu urastają pojedyncze zgony po przedawkowaniu dopalaczy i przypadki hospitalizacji – w kraju, w którym tysiące ludzi umierają po następstwach uzależnienia od alkoholu lub nikotyny. A politycy zachowują się tak, jak gdyby przed chwilą sami zażyli dopalacze – mają wrażenie, że świetnie radzą sobie z sytuacją, chociaż tak naprawdę są kompletnie odurzeni hipokryzją.
Czy rząd dobrze zrobił, podejmując tak zdecydowane kroki w wojnie z dopalaczami? Czy ich sprzedaży należy zakazać? A może wystarczy zalegalizować niektóre miękkie narkotyki, np. marihuanę? Czekamy na Państwa głosy w naszej DEBACIE na forum >>
-
Niewygodny lider? Niemcy są już drugie w NATO po USA. Teraz widać, jakie to ważne dla nas
-
Awantura o leki Cenckiewicza. Pewne jest jedno. Polskie służby ciekną jak nieszczelny kran
-
Notatnik polityczny. Czarzasty i Hołownia jako przypadki odmienne, a w PiS wojna rozumu z emocjami
-
Sondaż „Polityki”. Jest dobrze, ale nie beznadziejnie. Uśmiechamy się przez zaciśnięte zęby
-
Koalicja i przyssawki. Czy z takimi partnerami Tusk może wygrać następne wybory?
Najczęściej czytane w sekcji Kraj
Czytaj także
13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej
Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.
Tradwife wraca. To więcej niż wybór stylu życia z przeszłości. „Trudno tu nie widzieć hipokryzji”
Ruch tradwife to nie tylko kontrowersyjny powrót do roli kobiety wyłącznie jako żony i matki, ubranej w skromne sukienki retro i fartuszki. Pastelowe influencerki tworzą sielankową przestrzeń do propagowania radykalnych, ultrakonserwatywnych ideologii. A przy okazji zarabiają. Często lepiej niż ich mężowie.
Bez recept i dilerów. Polacy przyjmują sterydy anaboliczne jak cukierki. „Test” ma wzięcie
Sterydy anaboliczne Polacy serwują sobie jak cukierki. Na sexy wygląd, lepszą wydolność, wydajność w pracy i dobry humor. Nie trzeba ani recept, ani nawet dilerów. Polska trafiła na pierwsze miejsce w Unii, jeśli chodzi o skalę nielegalnego wytwarzania substancji zabronionych.
12 najlepszych zagranicznych książek roku według „Polityki”. Zadziorne, dzikie, poetyckie
Autorskie podsumowanie 2025 r.
Cztery polityczne lekcje 2025 r. To był rollercoaster, a następne starcia będą jeszcze gwałtowniejsze
Mijający rok rozpoczął się dla obozu demokratycznego od wielkich nadziei, potem nadeszła dotkliwa wyborcza trauma, a po niej powolne podnoszenie się z politycznych gruzów. Ale też sporo przez te 12 miesięcy nauczyliśmy się na przyszłość.
Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem
Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.
Scarlett Johansson dla „Polityki”: Bardzo rzadko wpada mi w ręce tekst taki jak ten
Z perspektywy 40-letniej aktorki bycie ikoną seksu wydaje mi się już dość zabawną przeszłością – mówi Scarlett Johansson, amerykańska aktorka, debiutująca „Eleanor Wspaniałą” w roli reżyserki filmowej.
Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”
Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?
Polska jest egzorcystyczną potęgą. Jak się wypędza szatana? To seanse przemocy, „chory proceder”
Mamy w kraju 120 aktywnych egzorcystów. Jak wygląda wypędzanie szatana i co podczas obrzędów przeżywają osoby egzorcyzmowane, opowiada Szymon Piegza, autor książki „Mieli nas za opętanych”.
Jak działał mózg nazisty? Psychiatrzy byli bezradni, doszli do niepokojących wniosków
Hollywoodzki film „Norymberga”, który właśnie wchodzi na ekrany polskich kin, śledzi relacje między nazistami i badającymi ich psychiatrami. Lekarze chcieli odkryć naturę zła.
Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak
Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.