Kraj

„Do kościoła!”

Krzyż smoleński wciąż dzieli

Nie widać szans na kompromis w sprawie krzyża smoleńskiego.

Odpowiedzią PiS na wczorajszą manifestację zwolenników przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny było pojawienie się pod nim lidera Prawa i Sprawiedliwości w otoczeniu pisowskiego „hard-core’u”.

Pokojowi „antykrzyżowcy” skandowali w nocy „Do kościoła!”, odśpiewali hymn, uczcili chwilą ciszy pamięć ofiar katastrofy. Wypatrzyłem w potężnym tłumie banner „My też jesteśmy Polakami”. To były jasne sygnały, że nie godzą się na pisowskie zabiegi, by przedstawiać zwolenników przeniesienia krzyża jako element obcy i wrogi.

Kaczyński pracuje w ten sposób intensywnie nad zniszczeniem więzi społecznej i autorytetu religii, do której publicznie się odwołuje. Jedyny z tego pożytek jest taki, że rosną w siłę zwolennicy całkowitego odkościelnienia państwa. W tym sensie Kaczyński i sprzymierzona z nim część Kościoła przyspieszają proces laicyzacji Polski.

A politycznie przyczynia się swą krzyżową polityką do ugruntowania pozycji SLD jako języczka u wagi. Napieralski doskonale to rozumie, o czym świadczy jego słuszna kampania w obronie świeckości państwa.

Patrząc na przebieg demonstracji, miałem wrażenie, że to ostatni dzwonek, by odpowiednie władze świeckie i kościelne wreszcie wcieliły w życie wypracowany już dawno temu kompromis. Nie ma pewności, czy następne manifestacje zwolenników przeniesienia będą równie spokojne. W opublikowanym wczoraj sondażu prawie 80 proc. pytanych było i za przeniesieniem krzyża, i za postawieniem w jego miejsce pomnika, czyli, tak to rozumiem, za jakąś formą upamiętnienia tragedii. I to jest właśnie zdrowy kompromis.

Ale wizyta Kaczyńskiego pod krzyżem dodatkowo komplikuje sytuację. Wcześniej były pisowskie deklaracje poparcia, ale politycy PiS trzymali się z dala. Teraz weszli do gry dosłownie. Celem tej gry jest storpedowanie kompromisu i eskalacja napięcia tak, by Polska żyła tylko krzyżem i złymi emocjami prezesa PiS. Na razie PiS-owi to się udaje.

To bardzo wymowne, że ani metropolita Nycz, ani prezydent Komorowski nie zdobyli się na to, by przyjść pod krzyż jak dziś Kaczyński, lecz z odwrotnym zamiarem: aby przekonać „obrońców” krzyża do kompromisu. Jestem przekonany, że to by wystarczyło.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną