Ptaki w tym roku przyleciały wcześniej niż zwykle. Gęsi ciągnęły wielkimi kluczami, powoli, majestatyczne; wieczorem i o poranku słychać było ich głośne gaworzenie. Gagagaga – to gęgawa, jedyna rdzennie polska gęś, kajak, kajajak – to arktyczna gęś zbożowa, a wysokie lio, lijok – to białoczelna, także arktyczna, łatwa do rozpoznania dzięki białej plamie na czole. Nad wodą klucz się załamuje i ptaki opadają ostrymi pętlami na rozlewiska. Gęsi arktyczne zatrzymują się na krótko, podróżują na północ, do tundry w poszukiwaniu bezpiecznych miejsc gniazdowania.
Łabędzie, świstuny, rożeńce, czajki... Elżbieta Konopka, przewodniczka po Biebrzańskim Parku Narodowym, dzwoniła do znajomych, ci znajomi do następnych znajomych, co i gdzie widzieli i słyszeli. Że swarliwe bataliony robią już swoje wojskowe manewry (a nie ma wśród nich dwóch tak samo upierzonych osobników). Że dubelt już tokuje. – Taki panuje obyczaj między biebfrzniętymi, że się o wszystkim powiadamiają – mówi Tomasz Kłosowski, fotografik, który Biebrzy poświęcił całe życie i najpiękniejsze albumy zdjęć. W tym roku już w pierwszych dniach marca fotografował kochające się żurawie. Informacje natychmiast trafiają też do Internetu, na ptasie strony. Kiedy w zeszłym roku niespodziewanie pojawiła się sowa jarzębata, ptak z północny, nad Biebrzę ściągnęły pielgrzymki.
– Przyloty ptaków to zawsze wielka radość, że wracają – Przemysław Nawrocki, ornitolog, uważa, że wiele ptaków przylatuje na Biebrzę jedynie z wierności.
Zobaczyć i umrzeć
Wiosną Biebrza to ptasie eldorado, tutaj żerują przed dalszą podróżą. Nurkują, grzebią dziobami po dnie rozlewiska lub skubią oziminę na polach, przeszukują kępy trawy. Sukces wielu ptaków na lęgowiskach zależy od tego, ile mogą zjeść na żerowiskach i ile tłuszczu odłożyć.