Klasyki Polityki

Miłość zmysłowa w Bibliotece

Nie jestem aż tak szalony, by ostentacyjnie popierać kopulację w cichych zakamarkach pomiędzy regałami, ale szczerze powiem: zachwyca mnie ona.

Jak niedawno doniosła „Gazeta Stołeczna”, kierownictwo Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego postanowiło radykalnie zaostrzyć regulamin, ponieważ czytający w Bibliotece książki studenci robili też tam inne rzeczy: słuchali muzyki, gadali przez komórkę, pili piwo, palili, jedli, spali, uprawiali seks itd. Słowem w BUW kwitło życie we wszystkich swych przejawach, życie – ma się rozumieć – bywa naganne, ale dla tych, co mają Bibliotekę za najwyższą formę życia, dla prawdziwych mieszkańców Biblioteki (zwanej też rzeczywistością) problem regulaminu Biblioteki jest sprawą wolności.

Nie jestem aż tak szalony, by ostentacyjnie popierać kopulację w cichych zakamarkach pomiędzy regałami, ale szczerze powiem: zachwyca mnie ona. Zwłaszcza jak jest dobrze napisana. Tak dobrze, jak uczyniła to opisująca swą „przygodę z biblioteki” (BUW ogłosiła taki konkurs) „studentka germanistyki ukrywająca się pod pseudonimem Rafa”. „Dla mnie to miejsce (Biblioteka – J.P.) odreagowania i kochania. Dosłownie. Spotykam się ze swoim chłopakiem na którymś z poziomów, najlepszy jest poziom drugi, i dajemy sobie miłość w tej świątyni wiedzy. Do tego trzeba znaleźć na te kilka minut spokojny zakątek między regałami. Ostatnio kochałam się mając ze swej lewej strony dzieła Marie von Ebner – Eschenbach, a z prawej kilka tomów Roberta Musila”. Intensywny fragment i wart – na oko – klasycznego kontekstu.

Ulubionym – jak powszechnie wiadomo – cytatem piszących o Bibliotece jest początek „Biblioteki Babel” Borgesa. „Wszechświat (który inni nazywają Biblioteką) składa się z nieokreślonej i być może nieskończonej liczby sześciobocznych galerii z obszernymi studniami wentylacyjnymi w środku, ogrodzonymi bardzo niskimi balustradami itd.

Polityka 4.2005 (2488) z dnia 29.01.2005; Pilch; s. 93
Reklama