Klasyki Polityki

Imperator, który zgubił imperium. Jak „Gorbi superstar” zobojętniał Rosjanom

Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan EAST NEWS
Po dwudziestu latach od czasu, gdy Gorbaczow rozpoczął pierestrojkę – próbę uratowania niewydolnego systemu radzieckiego, w Rosji obudziła obojętność albo niechęć.

13 lat temu do wydania specjalnego moskiewskiego dziennika „Niezawisimaja gazieta” napisałem artykuł „Ostatni imperator”, poświęcony odsunięciu Michaiła Gorbaczowa od władzy i upadkowi ZSRR. Przypomniałem w nim czytelnikowi o szczególnej roli historycznej Gorbaczowa: pogrzebał imperium radzieckie czy szerzej – rosyjskie.

W przyszłości będą w Rosji różni przywódcy – utalentowani i pozbawieni instynktu przywódczego, demokratyczni i autorytarni, nigdy natomiast nie będzie lidera z równie szerokim zakresem kompetencji, z taką pełnią władzy. Niestety, nie potrafił jej wykorzystać. Czasami wręcz wydawało się, że Gorbaczow – prezydent i sekretarz generalny – boi się użyć swej siły i że wszystkie zainicjowane przezeń reformy w ZSRR były motywowane strachem.

„Mary, zobacz! Gorbi!”

We władzy podobało mu się nie to, co podobało się poprzednikom. W porównaniu z nimi był też zdecydowanie bardziej ludzki: widziano w nim normalnego człowieka ze wszystkimi jego słabościami. Kochał żonę, wiele czasu poświęcał własnej osobie. Jako sekretarz generalny zachowywał się niczym supergwiazda politycznego show... Doskonale pamiętam zdumienie grupy turystów amerykańskich, którzy przypadkiem natknęli się nań na Kremlu w przerwie zjazdu deputowanych ludowych. Wyszedł z sali obrad do pustego pomieszczenia i praktycznie mógł przejść niezauważony. Tymczasem specjalnie ruszył w kierunku tej grupy: jego współobywatele wówczas już go tak nie witali, on zaś ewidentnie potrzebował tych zachwytów, tej całej gorbimanii: „Mary, zobacz! Gorbi!”. I prezydent supermocarstwa spędził z tymi przypadkowo napotkanymi turystami cały kwadrans, opowiadając o stosunkach radziecko-amerykańskich w języku im nieznanym.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Historia; s. 72
Reklama