Bardziej nonsensownego politycznego morderstwa nie sposób sobie wyobrazić. Juszenkow, ideowiec, nigdy nie prowadził ciemnych interesów. Mówiono, że zawsze miał czyste ręce. Deputowany Dumy Państwowej, współprzewodniczący partii Liberalna Rosja, a wcześniej członek Sojuszu Sił Prawicowych. W dniu jego zabójstwa Liberalnej Rosji udało się wreszcie ponownie zarejestrować w Ministerstwie Sprawiedliwości. W 2001 r. powstała nowa ustawa o partiach politycznych, według której wszystkie ugrupowania, które chciały uzyskać status partii politycznej i możliwość udziału w grudniowych wyborach do rosyjskiego parlamentu, musiały się ponownie zarejestrować.
Liberalna Rosja, której głównym sponsorem był będący w niełasce Kremla oligarcha Borys Bierezowski, miała kłopot z tą rejestracją. Bierezowski chciał, aby Liberalna Rosja połączyła swoje siły z komunistami. Ale komunistów i Liberalną Rosję łączyła tylko niechęć do Kremla, nic więcej. Następował rozłam w LR, przeciwnicy sojuszu byli coraz bardziej aktywni. Bierezowski, przedsiębiorca i magnat prasowy, odmówił dalszego finansowania partii, wówczas m.in. za sprawą Juszenkowa został wykluczony z LR. Jak tylko zniknął Bierezowski, Liberalna Rosja uzyskała rejestrację, ale z drugiej strony straciła podstawowe źródło finansowania. Tak czy siak jej znaczenie na arenie politycznej malało, a dla Juszenkowa oddalała się perspektywa ponownego zdobycia mandatu deputowanego.
Nieważni i nieżywi
Komu w takim razie zależało na rozprawieniu się z człowiekiem, który nie mógł już na nic wpłynąć i którego nawet oponenci skłonni byli uważać za otwartego, naiwnego chłopca, odpornego na korupcję i niezdolnego do podłości?