20 sierpnia strajkowało 10 kopalni w woj. katowickim (ok. 5 tys. osób). Tego dnia odbyło się posiedzenie Komitetu Obrony Kraju (KOK), na którym m.in. zapadła decyzja o rozpoczęciu przygotowań do wprowadzenia stanu wyjątkowego. W nocy z 21 na 22 sierpnia obradowało Biuro Polityczne. Władze były zaniepokojone, jeśli nie wręcz przerażone rozwojem sytuacji.
22 sierpnia, w poniedziałek, strajki wybuchły w województwach: warszawskim, gdańskim, poznańskim, wrocławskim, tarnobrzeskim i wałbrzyskim.
Wałęsa chce rozmawiać
Rano w gabinecie przewodniczącego Rady Państwa i I sekretarza KC PZPR gen. Wojciecha Jaruzelskiego spotkali się ministrowie spraw wewnętrznych i obrony narodowej, generałowie Czesław Kiszczak i Florian Siwicki oraz ppłk Wiesław Górnicki. Górnicki bywał zapraszany na posiedzenia KOK, 20 sierpnia został jednak pominięty, co zniósł bardzo źle. Tym bardziej że zaproszono Jerzego Urbana. Poranne wezwanie do gabinetu gen. Jaruzelskiego odebrał więc jako odzyskanie pełnego zaufania. Ustalono, że wieczorem wystąpi w telewizji Kiszczak jako przewodniczący Komitetu Rady Ministrów ds. Przestrzegania Prawa, Porządku Publicznego i Dyscypliny Społecznej. Ogólne wytyczne sformułował Jaruzelski. Następnie generałowie udali się na posiedzenie Rady Ministrów. W południe zatelefonował do Górnickiego Mieczysław F. Rakowski, wówczas członek Biura Politycznego i sekretarz KC PZPR, informując, że stanęła Stocznia Gdańska, że strajki rozszerzają się błyskawicznie i nie ma nadziei na ich powstrzymanie. Rakowski oceniał trwanie rządu na kilka dni. Powiedział też, że poprzedniego dnia zwrócono się do Wałęsy, którego władze wciąż traktowały jak zwykłego obywatela, z propozycją rozmowy z Kiszczakiem.