Klasyki Polityki

Zdziczała namiętność. Gwałty zbiorowe to we Francji nic nowego

Manifestacja w podparyskim Vitry-sur-Seine Manifestacja w podparyskim Vitry-sur-Seine East News
Na tegorocznych pokazach mody w Paryżu królowały minispódniczki, lecz w podmiejskich osiedlach tryumfują dresy, spodnie i habity aż do kostek. Krótsza sukienka, dekolt czy obcisła bluzka to już prowokacja i dowód, że dziewczyna „sama się napraszała”.

W podparyskich osiedlach obyczaje zdziczały. Przeznaczone dla ubogiej części mieszkającej we Francji mieszanki etnicznej z całego świata – zaczęły rządzić się własnymi prawami, a zwłaszcza prawem silniejszego. Nie widać tu nastolatek jeżdżących na rowerze lub rolkach; dziewczyny nie grają w siatkówkę, nie gawędzą z kolegami pod blokiem i nie chodzą na zajęcia do osiedlowych klubów. Przestrzeń publiczna przeznaczona jest dla mężczyzn.

Dziewczyny nie chodzą więc z chłopakami za rękę i nie patrzą im w oczy. Dla chłopców to byłby wstyd wobec kolegów. Dziewczyny boją się, że uznano by je za zdziry. – Gdy chcę się spotkać z chłopakiem, to umawiam się na randkę w Paryżu – wzrusza ramionami 17-letnia Anne. – Tak samo kiedy chcę po prostu pochodzić i pooglądać wystawy sklepów, jadę do centrum. Tu grupka kretynów terroryzuje wszystkich, a policja nawet do nas nie zagląda.

To tylko moje ciało

Dziewczyna, która sama spaceruje po osiedlu, ryzykuje, że grupa chłopaków obrzuci ją stekiem obelg i grubiańskich komentarzy. Zbiorowe obmacywanie dziewczyny, naplucie jej w twarz, skopanie czy zamknięcie w kuble na śmieci i obsikanie, to dla band wyrostków najlepsza zabawa. Te akty kompletnego barbarzyństwa stanowią dla niektórych dziewcząt i chłopców pierwsze doświadczenia seksualne.

Dalila miała trzynaście lat i przeżywała pierwszą miłość. Marzyła o czułych słówkach i pocałunkach. Ucieszyła się, gdy 15-letni Ahmed pod nieobecność rodziców zaprosił ją do siebie. Ale romantyczna randka szybko się skończyła, z szafy wyszło rechocząc trzech kolegów Ahmeda – to była ich kolej. Dalila nie krzyczała. Sparaliżowana ze strachu i rozżalona nie stawiała nawet oporu.

„To już nie ja leżę na tym łóżku, by znosić ich ręce, tę skórę, zapachy, brud i zdziczenie.

Polityka 34.2003 (2415) z dnia 23.08.2003; Świat; s. 44
Reklama