Putin i Jelcyn to ludzie należący do innych generacji, o różnym stylu działania. Jako menedżer Putin zapewne będzie lepszy niż Jelcyn, ale prezydent to nie tylko szef, to przywódca kraju, pokolenia, który powinien mieć jakiś ideologiczny rdzeń, system wartości. Jednym słowem, wolałbym, by nadal pozostawał pełniącym obowiązki prezydenta, a nie prezydentem.
Nowy prezydent i droga, którą powiedzie on Rosję, pozostają w dużym stopniu czymś nieznanym – mimo licznych wypowiedzi i oświadczeń, składanych przez Władimira Putina podczas kampanii wyborczej. Nie mogę przymykać oczu na to, że Putin wywodzi się z KGB, z szeregów mrocznej organizacji, której nigdy nie darzyłem sympatią i która odpowiadała mi takąż antypatią. Więcej, przez długie lata prześladowano mnie, byłem jedną z ofiar prawdziwego terroru, rozpętanego przez Łubiankę przeciwko własnemu społeczeństwu. Rozumiem jednak i to, że w KGB także byli bardzo różni ludzie. Wiele dla mnie znaczą słowa Anatolija Sobczaka, który wsparł Putina swoim niekwestionowanym autorytetem. Jako burmistrz Petersburga Sobczak pracował razem z Putinem, który był jego zastępcą. W ostatnim wywiadzie prasowym przed śmiercią Sobczak powiedział: Nie trzeba bać się Putina. Znam go dobrze, to zwolennik reform. Putin nie wprowadzi żadnej dyktatury czy tyranii, będzie przestrzegał konstytucji.
Bez piór i kapeluszy
Niektóre wypowiedzi Putina budzą jednak moją nieufność. Zauważyłem na przykład, że nie używa słowa „demokracja”. Oczywiście, w trakcie kampanii wyborczej Putin unikał zajmowania określonego stanowiska w wielu kluczowych kwestiach, aby nie zrazić wobec siebie poszczególnych grup wyborców.