Klasyki Polityki

Oli się żeni. Kibice uczą się tolerancji

W sobotę 16 czerwca 2001 r. Beata Smolińska, tegoroczna maturzystka z warszawskiego Solca, i Emmanuel Olisadebe, chłopak z Warri w Nigerii (którego znaczenie dla polskiej piłki nożnej trudno przecenić), pojawili się w urzędzie stanu cywilnego na warszawskiej Starówce. W sobotę 16 czerwca 2001 r. Beata Smolińska, tegoroczna maturzystka z warszawskiego Solca, i Emmanuel Olisadebe, chłopak z Warri w Nigerii (którego znaczenie dla polskiej piłki nożnej trudno przecenić), pojawili się w urzędzie stanu cywilnego na warszawskiej Starówce. Tadeusz Późniak / Polityka
W sobotę Beata Smolińska, tegoroczna maturzystka z warszawskiego Solca, i Emmanuel Olisadebe, chłopak z Warri w Nigerii (którego znaczenie dla polskiej piłki nożnej trudno przecenić), pojawili się w urzędzie stanu cywilnego na warszawskiej Starówce.
W sobotę po południu szykowano się do przyjęcia weselnego we włoskiej restauracji St. Antonio w Ogrodzie Saskim. Po 16.00 nadjechali państwo młodzi. Kilkadziesiąt osób bawiło się do północy.Piotr Liszkiewicz/Super Express W sobotę po południu szykowano się do przyjęcia weselnego we włoskiej restauracji St. Antonio w Ogrodzie Saskim. Po 16.00 nadjechali państwo młodzi. Kilkadziesiąt osób bawiło się do północy.

Niezorientowana staruszka z siatką, od 40 lat mieszkanka Starego Miasta, utknęła w korku kamer pod Pałacem Ślubów.

– Ten piłkarz jak się nazywa? – dopytywała zgromadzonych.

– Olisadebe – powiedział z satysfakcją wygolony wielki człowiek w białym T-shircie.

– To Polak?

– Prawdziwy – potwierdził ironicznie wygolony.

– Bardzo dziwne nazwisko. To po ojcu?

W sobotę 16 czerwca Beata Smolińska, tegoroczna maturzystka z warszawskiego Solca, i Emmanuel Olisadebe, chłopak z Warri w Nigerii (którego znaczenie dla polskiej piłki nożnej trudno przecenić), pojawili się w urzędzie stanu cywilnego na warszawskiej Starówce. Przywiózł ich o 11.15 biały, długi, obwiązany błękitną wstążką Lincoln. Przybyli nim również: Jerzy Engel junior, II trener Polonii, i Monika Smolińska, bliźniaczka panny młodej – świadkowie.

Do urzędu weszli prezes PZPN Michał Listkiewicz („życzę Emmanuelowi, żeby był tak szczęśliwy jak my wszyscy, mężowie polscy”) i Ryszard Kalisz. Nie zjawili się koledzy z kadry. Nie przyjechała rodzina pana młodego. O 12.00 było już po wszystkim. – W ogóle to wszystko mi się w nim podoba – zadeklarowała Beata przed Pałacem Ślubów. – Kocham go jak syna – powiedziała Olga Smolińska, szczęśliwa teściowa. – Odpowiada mu moja kuchnia. Wczoraj zrobiłam na obiad kołduny, bardzo mu smakowały. Na początku jednak był strach, co powiedzą sąsiedzi.

Po ślubie Emmanuel nie powiedział nic. W zwycięskim geście pokazał rękę ozdobioną obrączką i wsiadł do limuzyny. Dostał brawa. Lincoln odjechał na Solec.

Trochę inny

Brawa dla Emmanuela (Emsiego) są zwieńczeniem próby tolerancji, jaką przeszli kibice.

Polityka 25.2001 (2303) z dnia 23.06.2001; Społeczeństwo; s. 94
Reklama