MARTYNA BUNDA: – Polacy coraz więcej i częściej chorują na depresje, nerwice i stany lękowe. Dziś nawet trzy razy częściej niż pod koniec lat 80. Dlaczego właśnie teraz?
BOHDAN WASILEWSKI: – Dla mnie to, co się teraz dzieje z Polakami w sferze zdrowia psychicznego, jest elementem większej układanki. Wszechświat tak jest skonstruowany, że istnieją w nim pewne cykle. Dobowe, miesięczne u kobiet, cykl narodzin i starzenia się i tak dalej. Podobnie można zaobserwować pewne cykle cywilizacyjne. Ustrój feudalny, który się narodził i wypalił, podobnie ustroje totalitarne. W tej chwili wypala się system, który nastał po drugiej wojnie światowej. Europa Zachodnia ma jeszcze gorsze niż my statystki, jeśli chodzi o zwiększanie zapadalności na choroby psychiczne. Wszyscy jesteśmy teraz w okresie zmiany, koniec cyklów poprzednich też powodował epidemię stanów negatywnych u jednostek.
Historia stawia jednostkę w sytuacji przekraczającej jej tolerancję?
Stawia, a walec dopycha poza granicę zachowań akceptowalnych. Człowiek wykształcił system sygnałów, które pomagają mu chronić ciało i psychikę. Depresja, tak jak ból, jest sygnałem ostrzegawczym, że coś bardzo poważnego, niedobrego się dzieje. Boli kolano, więc go człowiek nie zgina. Psychika daje podobne sygnały: że teraz trzeba się zająć sobą, inne sprawy nie są ważne. Pytanie brzmi, co dalej się dzieje z człowiekiem, który czuje się źle i szuka pomocy.
Chce pan powiedzieć, że tej pomocy nie znajdzie?
Czytałem w świetnej książce, którą przywiozłem kiedyś z Cejlonu, że zachodnia medycyna nie pasuje do ich azjatyckiego świata, bo wmawia, że człowiek osiągnął boskie możliwości, że system jest w stanie zapewnić zdrowie każdemu, kto jest w tym systemie, a tak naprawdę spektakularnie leczy choroby ostro przebiegające, pozostając zupełnie bezradnym wobec chorób przewlekłych.