Klasyki Polityki

Szczęście w proszku

Pastylka rano, pastylka po obiedzie, pastylka na sen. Leków na oklapniętą duszę jest coraz więcej

Pastylka rano, pastylka po obiedzie, pastylka na sen Pastylka rano, pastylka po obiedzie, pastylka na sen Mirosław Gryń / Polityka
Pokusa jest silna: możesz spać jak zabity, od rana do nocy zasuwać niczym maszyna, tryskać jasnością umysłu, uwolnić się od stresu i lęków. Wystarczy pigułka.

Elżbieta Kosior dobrze pamięta początek: 1979 r., ma wówczas 30 lat, urzędnicze stanowisko, dwoje małych dzieci, popijającego męża i wszystko na swojej głowie. W zasadzie nic się wielkiego nie dzieje, a jednak uwierają niespełnione ambicje, marzenia, które jedno za drugim idą w odstawkę. Elżbieta nie najlepiej się czuje, seria badań nie wykazuje jednak jakiejkolwiek poważnej choroby. Nerwy – konstatuje lekarz i przepisuje Relanium. Pastylka rano, pastylka po obiedzie, pastylka na sen. No i czasem jedna ekstra, już bez wiedzy lekarza – kiedy po tej pierwszej sen nie nadchodzi, a w perspektywie była przecież pobudka o świcie i kolejny dzień zmagania się z wrogim światem. Pomagało? – Byłam całkowicie przekonana, że odczuwam ogromną zmianę – wspomina dziś Elżbieta. – Ale teraz widzę, że już wtedy, w pierwszym roku, jakoś za bardzo o tych lekach pamiętałam.

Mijają kolejne lata, organizm stopniowo uodpornia się na serwowane porcje i żąda więcej. Pierwszy raz lekarz odmówił Elżbiecie recepty w 1989 r., kiedy ta – przyjmując wówczas już dawki maksymalne – domagała się ich zwiększenia, więc poszła do prywatnego i dostała dodatkowe opakowanie. Z tego czasu pamięta dziś taką scenę. Leży w pokoju dzieci, godzinami tępo wpatrzona w sufit. – Mamo, co się dzieje? – pyta zaniepokojony syn. – Wszystko pod kontrolą, byłam u lekarza, to nowe leki. Albo: jedzie autobusem, spostrzega, że nie zabrała ze sobą fiolki. Przerażona, natychmiast wraca taksówką do domu po proszki. – Byłam pewna, że bez tabletek coś mi się stanie, choć nie bardzo wiedziałam co.

W czasie, kiedy psychiczne uzależnienie od leków organizuje jej praktycznie całe życie, Elżbieta odkrywa nowy dopalacz: alkohol.

Polityka 40.2004 (2472) z dnia 02.10.2004; Społeczeństwo; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Szczęście w proszku"
Reklama