Znaczenie twarzy jako bodźca – zarówno biologicznego jak i społecznego – spowodowało, iż Homo sapiens został wybitnym specjalistą w jej postrzeganiu. Jako gatunek mamy wyborną łatwość zapamiętywania twarzy oraz ich niemal natychmiastowego rozpoznawania (nawet po trzydziestu latach niewidzenia potrafimy rozpoznać osoby, które znaliśmy!). Twarz jako nieliczny z bodźców wzrokowych samoczynnie przyciąga uwagę – nie wiadomo, dlaczego nagle przenosimy wzrok i napotykamy wpatrujące się w nas oczy innego człowieka (wykorzystują to często twórcy reklam).
O percepcyjnej wyjątkowości twarzy możemy się także przekonać studiując zachowanie niemowlaków, u których jeszcze nie występuje świadomość ani zdolność rozumowania. Okazuje się, że ze wszystkich pokazywanych obrazków noworodki najchętniej skupiają wzrok na schematycznym rysunku twarzy. Zaobserwowano to już w dziewięć minut po ich urodzeniu! U miesięcznych dzieci na widok ludzkiej twarzy rozszerzają się źrenice; efekt ten nie występuje, gdy pokazuje się im inne obiekty – np. samochody (aczkolwiek zmienia się to kilkanaście lat później). Noworodki potrafią naśladować pokazywane im wyrazy mimiczne (otwieranie ust, wystawianie języka, robienie „dzióbka”). W pierwszym roku życia budzi się w nas także zdolność natychmiastowego rozpoznawania podstawowych ekspresji emocjonalnych: strachu, złości, wstrętu, smutku, zdziwienia i radości.
Zapamiętać twarz
Współcześni badacze mówią wręcz o tym, że proces percepcji twarzy jest wrodzony i zautomatyzowany. (Już w drugiej połowie XIX w. takie domniemania snuł Karol Darwin). Dzięki temu nie musimy się namyślać, aby poznać emocje wypisane na twarzy drugiego człowieka.