Najpierw szybkie cięcie tam, gdzie ukrwienie jest najmniejsze. Palce doktora wślizgują się do wnętrza owcy, chwytają macicę wraz z rurką jajowodu. Na jajniku widać dwa ciałka żółte – dowód, że nastąpiła owulacja, a więc jest szansa, że doszło do zapłodnienia i są zarodki.
– Teraz wypłuczemy jajowód – Andrzej Guszkiewicz, doktor weterynarii, wkłuwa kateter, zaciska tylną część macicy, pompuje strzykawką płyn PD 1. Zawartość jajowodu rusza przez kateter do naczynka.
Jastrzębiec, kilkanaście kilometrów od Warszawy, godzina 9.15. W Instytucie Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN trwa wypłukiwanie zarodków z macicy zapłodnionej owcy. Jest hormonalnie przygotowana (żeby zwiększyć u niej liczebność owulacji) oraz hormonalnie zsynchronizowana (aby owulacje nastąpiły w odpowiednim czasie, 7 dni temu). Pani Marysia, która ogląda wypłukany materiał pod mikroskopem, sygnalizuje, że kiepsko jest. – Mamy tylko jeden zarodek.
U drugiej owcy doktor długo nie może znaleźć macicy. Szuka, nie ma, asystentka żartuje, że może to samiec. – Za krótkie palce mam, a ona czasem jest z przodu, a czasem cofnięta – narzeka doktor. Wreszcie jest, malutka. Na jajniku dwa ciałka żółte. Trzy.
Powinny być trzy zarodki, jeśli tylko uda się je wypłukać.
Tymczasem przez kateter płyn już ładnie schodzi. Jedno, drugie płukanie i pani Marysia ma trzy następne zarodki, wszystko drobiny wielkości stu mikrometrów. – To te kółeczka z ciemnymi plamkami widoczne na godzinie siódmej i pierwszej – pokazuje pod mikroskopem, podczas gdy zoperowane owce wyjeżdżają z sali. Wkrótce narkoza przestanie działać, za kilkanaście minut staną w kojcu i zaczną jeść, bo są strasznie głodne.
Z trzech owiec udało się wypłukać 6 zarodków.