Klasyki Polityki

Lolita jeszcze raz zgwałcona

Dominique Swain ma 17 lat. Ale gra jak Marlena Dietrich Dominique Swain ma 17 lat. Ale gra jak Marlena Dietrich Vision / mat. pr.
Film „Lolita” jest brawurowym wyczynem fałszerstwa: sens powieści został, dosłownie, zmieniony na dokładnie odwrotny. Niemniej powstał kawałek dramatu. Ciekawy wypadek.

Mianowicie książka Vladimira Nabokova była manifestem wolności obyczajowej, jednym z najważniejszych w naszym stuleciu; tymczasem film okazuje się ostrzeżeniem, w purytańskim duchu, przed niebezpieczeństwem namiętności. Jak i dlaczego doszło do podobnego postawienia na głowie? Zacznijmy od powieści.

Była ona skandalem i długo nie mogła się ukazać. Gdy jednak wydano ją w roku 1958, stała się sukcesem światowym; polski przekład pochodzi z roku 1988. Była to historia dzikiej namiętności do dziewczynki liczącej lat 12. Mogło się wydawać, że autor rozmyślnie wziął za temat perwersję, by wywołać sensację. Tymczasem „Lolita” okazała się argumentem postępu obyczajowego. Nabokov podjął sytuację uchodzącą za anomalię, ale dlatego, że pozwalała mu ona opisać nową prawdę: o coraz bardziej zmieniającej się, postępującej, dążącej do wolności uczuciowości współczesnej. Była to istna obrona serca człowieka naszego wieku.

Niemniej powieść tyczyła impulsu seksualnego i dawała jego wnikliwy opis. Dowodziła przy tym, że pełnowartościowe uczucie może mieć różne przyczyny, biorące się ze skłonności naszych ciał. Tak zwani normalni pogardzają innymi namiętnościami, a przecież szanują swoją własną; więcej, są skłonni jej nie widzieć, bo ona jakoby jest w porządku, ale nie u innych. Stąd potępienie homoseksualistów, fetyszystów czy osób uprawiających autoerotyzm... Czy mamy prawo do podobnej represji? Oto refleksja, jaka nasuwa się w związku z „Lolitą”.

Bowiem daje ona uzasadnienie odchylenia, jakiego ofiarą jest bohater, postać w ostatecznym rezultacie tragiczna. Humbert ma skłonność do dziewcząt niedojrzałych, obdarzonych wyjątkową naturą, dostrzegalną tylko, jak sam mówi, „dla niektórych oczarowanych, starszych od nich”.

Polityka 41.1998 (2162) z dnia 10.10.1998; Kultura; s. 50
Reklama