Pierwsze obozowisko przy polach Grunwaldu Krzyżacy rozbili trzy dni przed bitwą. Grupa dwudziestu rycerzy zakonu z Elbląga wędrowała cztery dni w strojach organizacyjnych. Broń i sprzęt jechały na wozach. Niestety, rycerze z Elbląga dysponują niewielkim taborem, dlatego nie zabrali się ci wszyscy, którzy pragnęli wziąć udział w bitwie.
W obozowisku zwracał uwagę piękny namiot poznańskich najemników. Wysoki, z prawdziwym drewnianym masztem i odciągami. Krzyżakom średniowieczne namioty szyje firma z Gdyni. Zamiast masztów drewnianych dorabiają składane rurkowe, bo nie sposób dzisiaj wyrąbywać lasów na maszty w każdym miejscu, gdzie Krzyżacy rozbijają namioty. A przemieszczają się oni po Polsce szczególnie w sezonie, kiedy impreza goni imprezę.
Szał w oczach
Trzystu chłopa stawiło się do walki. Jacek Szymański, jeden z organizatorów bitwy, grafik komputerowy z Warszawy i Mistrz Bractwa Miecza i Kuszy był Jagiełłą. Krzysztof Górecki, właściciel agencji artystycznej Chorągiew Komturii Gniewskiej – drugi z organizatorów – w bitwie ze swoją drużyną rycerską stał przy Wielkim Mistrzu. Stanisław Szmit, policjant z Gniewa, i Sebastian Frymarski, informatyk, są rycerzami Krzyżakami ze straży przybocznej, ale proszą, żeby używać raczej określenia wojska zakonne.
Krzyżacy uchodzą za grupę bardziej zdyscyplinowaną, lepiej uzbrojoną. Coraz śmielej wśród rycerstwa się o tym mówi. A na polach Grunwaldu czuło się tę potęgę żelastwa. Kiedy stanęły naprzeciw siebie wojska zakonne i polskie – nie do końca było wiadomo, kto wygra.