Klasyki Polityki

Biały Czarnoksiężnik

Johnny Lee Clary jako członek Ku-Klux-Klanu Johnny Lee Clary jako członek Ku-Klux-Klanu AN
Jako przywódca Ku Klux Klanu starałem się uprawiać politykę nienawiści bez przemocy i łamania prawa. Nie oznacza to, że byłem w stanie przemoc wyeliminować, trudno ją bowiem oddzielić od nienawiści – mówi Johnny Lee Clary, były przywódca Ku Klux Klanu.
Confederate till Death/Wikipedia

Rozmowa ukazała się w tygodniku POLITYKA we wrześniu 1999 r.

Chłopięcy sposób bycia sprawia, że trudno uwierzyć, że był pan przywódcą Ku Klux Klanu, organizacji prześladującej Murzynów, katolików, Żydów i emigrantów, odpowiedzialnej za palenie kościołów, wysadzanie w powietrze domów, lincze, tortury i morderstwa.
Wstąpiłem do KKK mając 14 lat. W wieku 17 lat zostałem jego pełnoprawnym członkiem, a w rok później zapaliłem pierwszy krzyż. Kolejnym stopniem wtajemniczenia był udział w dewastacji kościołów, w których, jak wierzyłem, składowano broń i narkotyki dostarczane Murzynom przez Żydów.

Skąd wzięła się pana fascynacja KKK?
Nie umiałem jeszcze czytać i pisać, gdy ojciec wpoił we mnie nienawiść do czarnych. Pamiętam jak pewnego dnia po powrocie z niedzielnej szkółki, do której zabierała mnie babcia, zanuciłem piosenkę, w której mowa była o tym, że Jezus kocha wszystkie dzieci na świecie niezależnie od koloru skóry. Ojciec skrzyczał mnie i zabronił do szkółki chodzić. Zachęcał mnie natomiast, abym przez otwarte okno samochodu wykrzykiwał obelgi pod adresem Murzynów stojących na przystanku autobusowym. Dla niego Murzyni byli śmierdzącymi czarnuchami, a dla mnie jego słowa były święte.

Ojca jednak w pewnym momencie zabrakło...
Nie wytrzymał presji życia. Na moich oczach, a miałem wtedy 11 lat, przyłożył do głowy rewolwer kaliber 45 i pociągnął za spust. W kilka dni po jego śmierci do naszego domu wprowadził się przyjaciel matki. Robiłem wszystko, aby mu dokuczyć. Próbowałem jednocześnie zwrócić na siebie uwagę otoczenia. Wszczynałem bójki w szkole, paliłem papierosy, terroryzowałem dzieci sąsiadów. Skutek był oczywiście odwrotny.

Zyskał pan akceptację w grupie młodzieży znajdującej się pod wpływem Ku Klux Klanu...
Matka wysłała mnie do mojej starszej siostry do Kalifornii. Większość czasu spędzałem, oglądając telewizję. Któregoś dnia zobaczyłem talk-show z udziałem Davida Duke′a, Grand Wizarda (Wielkiego Czarnoksiężnika) Ku Klux Klanu. Zafascynował mnie. Zacząłem wypytywać się dookoła, jak do niego dotrzeć. Wkrótce on sam dotarł do mnie przez jednego ze swoich ludzi. Potrzeba ci prawdziwej rodziny – Klanu, usłyszałem od niego.

Z osobistego ochroniarza Duke'a awansował pan na Wielkiego Dragona KKK w Oklahomie, a następnie został prawą ręką lidera neonazistowskiej grupy White Aryan Resistance Toma Matzgera.
Nasze drogi rozeszły się ostatecznie, ale moja popularność w ruchu rasistowskim wzrosła. W 1989 r. doszedłem do najwyższej pozycji w Ku Klux Klanie. Zostałem Imperial Wizard (Czarnoksiężnikiem – władcą).

To oznacza, że miał pan wielką władzę. Na ile czuje się pan odpowiedzialny za akty zastraszania, terroru i przemocy stosowane przez KKK wobec tych, których jedyną „winą” jest kolor skóry lub wyznanie?
Jako przywódca Ku Klux Klanu starałem się uprawiać politykę nienawiści bez przemocy i łamania prawa. Nie oznacza to, że byłem w stanie przemoc wyeliminować, trudno ją bowiem oddzielić od nienawiści. Ludzie przystępują do KKK, aby zaprowadzać własny porządek świata siłą, a nie za pomocą dyskusji. Nie mogłem też być wszędzie. W każdym ze stanów istniało przeciętnie 70–80 grup KKK i każda z nich działała na własną rękę. Do wielu gwałtów dochodziło bez mojej wiedzy i pomimo zakazu, nie wszystkim bowiem moja polityka odpowiadała.

Trudno sobie wyobrazić KKK, który nie stosuje przemocy...
Chciałem zmienić oblicze Klanu, aby stał się on organizacją o charakterze politycznym broniącą kultury i praw białych. Widziałem KKK jako organizację białych chrześcijan zachodnich. Występowałem przeciw polityce państwowej, dającej pierwszeństwo innym rasom w przyjmowaniu do pracy i awansach. Byłem także przeciwny rasowej mieszance w szkołach. Uważałem, że zarówno rodzice jak i dzieci mają prawo wyboru szkoły, także szkoły rządowej. Rząd dążył do rasowej integracji, rasowego balansu, co często sprowadzało się do bójek wśród młodzieży właśnie na tle rasowym. Nie udało mi się osiągnąć celu. Minęły czasy kiedy KKK reprezentował jakąś siłę polityczną. Wprawdzie nie brakowało w rządzie polityków, których zapatrywania i dążenia w niektórych przypadkach były zbieżne z naszymi, jak np. występowanie przeciw szkołom rządowym z uczniami z mieszanych ras czy przeciwko aborcji, ale nie oznaczało to ich przychylności dla Klanu.

Czy wypowiadając się przeciw łamaniu prawa nigdy nie brał pan udziału w nocnych napadach, nie używał broni, nie podpalał?
W początkowym okresie przynależności do Klanu – tak. Obecnie wstydzę się tego, ale czasu nie da się cofnąć. Natomiast przez ostatnie lata zrobiłem więcej niż ktokolwiek inny dla osłabienia i rozbicia ruchu. Jestem człowiekiem, który w hierarchii Ku Klux Klanu zaszedł najwyżej, wiem, jak on działa, na jakich zasadach odbywa się rekrutacja i przed czym mogę ludzi uchronić. Na liście antyrasistów w USA zajmuję dziś pierwsze miejsce.

Jak silny jest Ku Klux Klan w USA?
Bardzo silny. Z dostępnych danych statystycznych na ten temat wynika, że w 1996 r. istniało 870 organizacji skupiających białych „suprematystów” lub organizacji militarnych popieranych przez 800 tys. Amerykanów. Od tego czasu przybyło organizacji i zwolenników, których liczbę szacuję dziś na 1 mln. Mówiąc o członkach Ku Klux Klanu, mam na myśli także członków innych organizacji rasistowskich. Szekspir powiedział, że róża niezależnie od tego, jak się ją nazwie, pozostanie różą. To samo z nienawiścią. Jak by jej nie nazwał, nienawiścią pozostanie. Różne organizacje przyjmują różne nazwy, jak The American Militia, The American Patriotic Organisation, National Front czy National Alliance, ale działają dla tego samego celu co Ku Klux Klan.

Jak często członkowie Ku Klux Klanu trafiają do więzienia?
Codziennie.

A czy pana nigdy nie oskarżono?
Owszem, w Tennessee. Policja spreparowała całą sprawę. Zatrzymano mnie na granicy stanów. Miałem przy sobie 3 pistolety, ale w żadnym nie było kul, ponieważ doskonale wiedziałem, że przy przekraczaniu granicy międzystanowej broń nie może być naładowana. Kule leżały w schowku w samochodzie. Policja kazała mi załadować broń i aresztowała mnie. Nie zezwolono mi na kontakt z adwokatem. Na szczęście jeden z pracowników aresztu był członkiem KKK i dostarczył mi telefon do celi. Wyszedłem za kaucją, ale proces sądowy kosztował mnie sporo pieniędzy, których mi nikt nie zwrócił. Mam za to czystą kartotekę policyjną.

Przez wiele lat KKK prześladował czarnoskórego aktywistę, a jednocześnie pastora Wade′a Alexandera Wattsa. Dlaczego właśnie jego?
Niezmordowanie rekrutowałem ludzi do KKK, który pod moim przywództwem rozrastał się. Nie bałem się wypowiadać publicznie w obronie białych. Zaproszony w 1979 r. do udziału w radiowej debacie na temat rasizmu przez jedną z rozgłośni w Tulsie, zgodziłem się ochoczo. Byłem dobrym mówcą. Wierzyłem w to, co robiłem. Na krótko przed programem dowiedziałem się, że moim przeciwnikiem w dyskusji będzie pastor Wade Watts. Miałem zamiar pokazać mu, gdzie jest jego miejsce. Tymczasem to Watts sprowadził mnie na antenie do zera. W porównaniu z jego mądrymi argumentami, które podpierał cytatami z Biblii, moje klanowe slogany brzmiały pusto. Omal że nie wybiegłem ze studia. Watts pożegnał mnie słowami: Panie Clary, czy panu się to podoba, czy nie, będę się za pana modlił. Przez następnych 10 lat miałem dwa cele: zostać Imperial Wizard i odpłacić Wattsowi. Watts był bliskim przyjacielem Martina Luthera Kinga, juniora. Był też członkiem Komisji Praw Obywatelskich i Komisji Praw Człowieka oraz kapelanem w Zakładzie Karnym Stanu Oklahoma. Organizowaliśmy marsze wokół jego domu, paliliśmy krzyże. Groziliśmy wyrządzeniem krzywdy dzieciom, których miał 13, z tego część adoptowanych. Spaliliśmy doszczętnie jeden z jego kościołów i planowaliśmy to samo uczynić z następnym. Watts zaskarżył nas do sądu i wygrał. Na jakiś czas daliśmy mu spokój.

Przynależność do Ku Klux Klanu odkryła pańska żona...
Rozwiodła się ze mną i zabroniła widywać córkę. Rozpadło się również moje drugie małżeństwo, które trwało zaledwie kilka tygodni. Wtedy właśnie podjąłem próbę zjednoczenia wszystkich grup powstałych na fundamentach nienawiści, od skinów po neonazistów, dla których „parasolem” byłby Ku Klux Klan. W dniu zjazdu, jeszcze przed moim przybyciem, doszło do krwawej bijatyki pomiędzy grupami oskarżającymi się nawzajem o podkradanie sobie list członków i list z adresami. Zastany obraz uświadomił, że oto mam przed sobą tych, którzy chcą oczyszczać świat, aby zostali tylko ludzie im podobni, gdy oni sami nienawidzą się. Nagle dotarło do mnie, że nie chcę być jednym z nich.

I to był ten moment zwrotny w pana życiu?
Opuściłem zjazd ze świadomością porażki. Zrezygnowałem z dowodzenia Ku Klux Klanem. Moi współbracia uznali mnie za zdrajcę i odsunęli się. Straciłem pracę i zostałem bez grosza przy duszy. Byłem blisko samobójstwa. W tej beznadziejnej sytuacji przypomniałem sobie niedzielną szkółkę, do której prowadzała mnie babcia i sięgnąłem po Biblię, którą często widziałem w jej rękach. Otworzyłem ją na stronie z przypowieścią o synu marnotrawnym, przeczytałem trzykrotnie, upadłem na kolana i rozpłakałem się. Nagle zdałem sobie sprawę, że i mnie może Bóg przyjąć ponownie do swojego domu. Zacząłem się żarliwie modlić. Po dwóch latach zadzwoniłem do Wattsa. Spytał się, czy nie przemówiłbym w jego kościele. Kiedy wszedłem na podium i popatrzyłem na zebranych, w większości czarnoskórych słuchaczy, nie wiedziałem od czego zacząć. Zebrałem w sobie siły i opowiedziałem o wewnętrznej przemianie, jaka się we mnie dokonała. Watts, z którym później wystąpiłem między innymi w telewizyjnym programie Phila Donahue potępiając działalność KKK, poświęcił całe swoje życie walce o wolność, równość i sprawiedliwość. W jednym z ostatnich wywiadów przed śmiercią powiedział, że do swoich największych osiągnięć zalicza nawrócenie mnie na dobrego chrześcijanina.

Dziś sam jest pan duchownym i naucza...
Od 1999 r. przynależę do Victory Christian Centre w Tulsie w Oklahomie, jednego z największych w Ameryce kościołów, którego wyznawcy wywodzą się z różnych ras. Najtrudniej w moich naukach dotrzeć do ludzi z Klanu i wyrwać ich z niego, ponieważ oni doskonale znają Biblię i interpretują ją na swój sposób.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama