Rozmowa ukazała się w tygodniku POLITYKA w lipcu 2012 r.
Jacek Żakowski: – Czy kwiaty były drogie?
Kuba Wojewódzki: – Nie wyobrażam sobie hieny kupującej kwiaty.
Miałeś tydzień, zanim cię SDP mianowało hieną.
Ja już się w całej tej dynamice nie łapię. I nie bardzo wiem, dla kogo by miały być te kwiaty.
Wracasz do domu, Ukrainka – jak „zawsze na kolanach”, a ty do niej od razu z kwiatami.
Liczyłem, że spotkam tu dziś człowieka, który będzie rozumiał, że cały sens tej historii jest w problemie metody, że będziemy mówili o inscenizacji. Czytelnej lub nie, dobrej albo nie, ale inscenizacji. Tu jest źródło nieporozumienia, które wywołuje tę narodową histerię, przesadę, uniesienie. Także deficyt rozsądku. Ja mogę być kiepskim satyrykiem, ale ciężko jest mi wziąć na siebie krzyż bycia rasistą, chamem i homofobem.
Nieźle się nakręciłeś.
Poczekaj. Jeżeli dla moich krytyków – nawet dla Moniki Olejnik, którą znam od 20 lat – jestem chamem, to oni są mentalne disco polo z tabloidowym systemem operacyjnym.
Chcesz się bronić, atakując Monikę Olejnik, która cię skrytykowała w „Gazecie”?
Jej ostatnie teksty na mój temat są jak Tupolew z betonu w sanktuarium Bolesnej Królowej Polski. Miało być serio i w poważnej sprawie, a wyszło raczej śmiesznie. Monika ostatnio bardzo chce być bolesną królową Polski. Gdybym miał wejść na ten poziom dyskusji, pozbawiającej nas prawa do krytycznej, autorskiej metody, to poradziłbym jej, żeby zamiast szukać dla siebie kolejnych butów, raczej wpadła do jakiegoś teatru zobaczyć, jakie eksperymenty ludzie robią z metaforą. Wolność, której wszyscy jesteśmy beneficjentami, ma też swoje prawa, niewygody, koszty.