Klasyki Polityki

Jakie małpy, takie zoo

Pani Irena nie pójdzie na emeryturę, dopóki Kubuś nie zostanie ojcem Pani Irena nie pójdzie na emeryturę, dopóki Kubuś nie zostanie ojcem Anna Musiałówna / Polityka
Miska i dach nad głową to już za mało. W dzisiejszych ogrodach zoologicznych trzeba zadbać przede wszystkim o samopoczucie zwierząt.
Pani Beata ze swoim podopiecznym  – mrówkojadem, który właśnie zjadł koktajl z wołowych sercAnna Musiałówna/Polityka Pani Beata ze swoim podopiecznym – mrówkojadem, który właśnie zjadł koktajl z wołowych serc

Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA w lipcu 2009 r.

Warunkiem wejścia do Międzynarodowej Unii Ogrodów Zoo już nie jest dach nad kratami i miska, lecz zapewnienie faunie psychicznego komfortu, żeby się rozmnażała.

Gdy w 1874 r. urządzano w Warszawie „zwierzyniec mający podnosić dobrobyt klas niższych”, gazety donosiły, że klasy te „mogą zamknąć oczy i obraz bez dalekiej kosztownej podróży gotów”. W latach 30. XX w. zmieniła się istota zwierzyńca. Miał być antidotum na „gruby materializm wciskający się wszelkimi szczelinami w nasz byt współczesny”. Dyrektor Wenanty Burdziński dbałość o zoo przypłacił życiem. Gdy nadeszła ostra zima 1928 r., już od czwartej rano doglądał prac. Zanim zmarł, poprosił, żeby w drodze do nieba przewieźć go przez ptaszarnię.

Dziś zoo to nie ogród sentymentalny dla spacerowiczów, lecz centrum zarządzania bankiem genów gatunków ginących. W zoo na warszawskiej Pradze jest jak w Licheniu, gdyż darczyńcy mają swoje złote tabliczki. Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych finansuje geparda, lwicę – Hydrobudowa, żyrafy – Metro Warszawskie. Gerling Polska zakupiło szympansom telewizor, bo w niepogodne dni lubią oglądać filmy rysunkowe oraz Formułę 1. Lwa – po Lwie R. przejęło General Życie.

Obsługa zoo, mówiąca o sobie: członkowie stada, ma dostarczać faunie bodźce, żeby każdy dzień wyglądał inaczej. Bo tylko od obsługi zależy, ile szczęścia będzie w zoo.

Smaki świata

Kiedy budzą się ptaki, zjeżdżają do kuchni dary z laboratoriów eksperymentalnych: myszy, szczury, świnki morskie, króliki, tuszki nutrii odartych w hodowli z futerek, udźce po chudych krowach ras mlecznych, nioski z ferm jaj, które już zniosły życiową normę, wraz z tzw. jednodniówkami płci męskiej, które jajek nie zniosą. Z własnej hodowli dochodzi codziennie ok. 100 sztuk szarańczy i 20 litrów śródziemnomorskich świerszczy.

Młodej i ciężarnej faunie należy się mieszanka ze świnek morskich lub szczurów mielonych w całości. Samica Irbisa (pantera śnieżna) menu ma wyśmienite, gdyż stanęła na wysokości zadania i dwa miesiące temu powiła młode, co jest przeogromnym sukcesem ogrodu. Dla najcenniejszych drapieżników jest królik z własnej hodowli, podawany z wnętrznościami, żeby tygrys poczuł instynkt. Raz w tygodniu ma post zupełny, żeby nie tył, gdyż wybiegi są małe i energii nie traci. W końcu na wolności zje, gdy upoluje. Jeśli przez tydzień nic się nie trafi, to co?

Silne kucharki, choć też naczelne, w swoich domach jedzą taniej niż dwa młode goryle. Ale do głowy nie przyjdzie kucharkom, żeby dla swoich dzieci odkroić melona. Najwyżej na miejscu zje się jakiegoś banana, gdyż goryli jest mało, a kucharek ile na świecie? Może nawet tyle co węży? Węże jedzą tanio – średnio trzy szczury na dwa miesiące. Inaczej goryle; ostatniej zimy uparły się na sałatę lodową, 6 zł od główki. Razy sześć główek dziennie plus papryka, koper włoski na trawienie, bakłażan, pietruszka dobrze robiąca na nerki, winogrona. 5 tys. zł miesięcznie przejadały 10-letni M’Tonge i 8-letni Azizi, w którego żywieniodobie partycypuje „Polska The Times”, czyli myślisz globalnie, działasz lokalnie. Zanim – po trzech unijnych kontrolach co do bytowych warunków – przyjechały jesienią 2008 r., opiekunowie zrobili wszystkie badania, gdyż na goryle łatwo przenoszą się choroby z człowieka. A jak już opanujemy nowoczesną sztukę pielęgnacji, koordynator może przydzieli nam samice.

Ŕ propos dzieci – w zoo instynkt macierzyński trwa krócej niż w okolicznościach przyrody, gdyż z powodu ludzkiej pomocy u matek następuje niefrasobliwość, lecz młodych nie karmi się, jak za Peerelu, granulowanym mlekiem z torebki. Są nowoczesne zastrzyki, wywołujące laktację.

Poranne konsylium hodowlane zaczyna się o godz. 10.30. Z konsylium: trwa drugi dzień ważenia słoni, Erna schudła o 250 kg, ale to dobrze, w Holandii, skąd przyjechała, oceniali ją jako otyłą. Następnie meldunki z nocy w sprawie konsystencji kupy, sprawdzanej codziennie o poranku: gepard nie zjadł nutrii z kolacji. Była tłusta, ale może ma dość? Może dać mu królika dla odmiany? Lwica – brak apetytu. Może to przez rozmrażaną wołowinę z powodu awarii chłodni?

Twarde dowody

Notatki z zeszytu w dziale goryli: 7.06.2009 – M’Tonge pokazuje dominację, zabrał Aziziemu dwa ogórki. 8.06. – kał z godz. 13 normalny, jasnozielony. 9.06. – nie zjadły cukinii z kolacji. 13.06. – M’Tonge ze śniadania wybiera wyłącznie paprykę. 14.06. – kał Aziziego po nocy suchy, w formie małych bobków. 15.06. – M’Tonge znów przesadza i tłamsi Aziziego, z czego ten dostaje nerwo-kupy.

Szympans Szymon, rozwieszony na gałęziach w salonie ekspozycyjnym, zagląda przez szybę do urządzonej w kolorze metalicznym unijnej kuchni. Ale to patrzenie na kuchnię nie wykańcza szympansów psychicznie, gdyż nigdy nie jest tak, że patrzą na jedzenie za szybą pół dnia, zanim je dostaną. Żaluzje podnosi się tylko wtedy, gdy prowiant jest gotowy do mycia i rozważenia na gramy oraz ćwiartki. W naturze jedzą brudno, tu chodzi o zmycie chemii z produktów pochodzących z marketów.

Goryle co dwie godziny dostają po dwa luksusowe produkty. Najważniejsze to urozmaicić im codzienną rutynę. Z jednej strony, jak nie dostaną pokarmu o stałej porze, przychodzi rozwolnienie, ale z drugiej pokarm, jak w dżungli, nie może być codziennie w tym samym miejscu oraz musi być zdobywany. Więc opiekunowie (pięciu na dwa goryle) budują labirynty, pudełka, grzechotki, z których Azizi i M’Tonge muszą wytrząsać pestki, kukurydzę itp. Odnotowano w zeszycie, że polskiego grochu z grzechotek nie chcą jeść.

No co, moje słoneczko! – pani Beata karmi mrówkojada koktajlem z mielonych serc wołowych, jaj na twardo, suszonych krewetek, do tego banany i miód. Wartość odżywcza – 35 tys. termitów. Pępowinę odcinała mrówkojadowi 9 miesięcy temu i nie wie, jak to przetrzyma, kiedy pojedzie on do Anglii, gdzie czeka na niego samica. Poprzedni poleciał do Tel Awiwu. Potem przyszło mailowo zdjęcie jego żony z dzieckiem. Ze zdjęcia widać, że Jura jest spełniony w życiu.

W sprawie twardych dowodów najwięcej kłopotu jest w poniedziałek, po niedzielnym zwiedzaniu, kiedy fauna czuje się fatalnie, a w odchodach obsługa znajduje pieniążki, zabawki itp. Niedawno papuga Kea, z Kopenhagi, rodowodowa, umarła po połknięciu piłki. Wystarczy kilka weekendów, a małpy mają podwyższony cukier od gofrów.

To kamyczek, to szkiełko

Pani Irenka robi nosorożcom poranną toaletę. Ale nie taką, że leje szlauchem, gdzie popadnie. Myje tam, gdzie nosorożec chce, odkręcając się w stronę strumienia. Woda miejska okropnie wysusza, więc pani Irenka po kąpieli spryskuje nosorożce oliwką. Potem w miękką skórkę pod fałdkami wciera olejek waniliowy, który odstrasza meszki. Po toalecie leci na wybieg dopilnować, czy podłoże jest odpowiednio miękkie, wybiera to kamyczki, to szkiełka, gdyż nosorożce mają niesamowicie wrażliwe nogi. Jak słonie. Na wolności pokonują duże przestrzenie, ścierając sobie naskórek, w zoo należy im się pedicure.

Konsylium hodowlane: grypa u szympansicy Mandy, dostała antybiotyk, Szymek na razie rutinoscorbin – dwie tabletki. Doktor: z pięć mu dać. Dwie to się babci daje. Opiekun: przecież waży 60 kg, a to tyle co babcia. Boa ma kłopoty z wylinką, potrzebny zastrzyk z witaminą A. Podać testosteron koczkodanowi błotnemu, nie interesuje się samicą. Nosorożcowi pokazała się ropa w lewym oku. Łzawienie może być spowodowane stresem, gdyż często obok wybiegu przejeżdża duże auto z napojami, a on, krótkowidz, przerazić się może fruwającym papierkiem od cukierka.

Obsługa zoo stoi w długich kolejkach do okulisty, a do oka nosorożca przyjeżdża lekarz w cztery minuty. Abstrahując od wszystkich rybek w akwarium i bezkręgowców, codziennie rzuca spojrzenie na każde zwierzę, czujniej niż obserwuje się domowego psa u weterynarza. Większość bowiem fauny ukrywa chorobę, żeby nie stracić pozycji w stadzie. Będzie biegła na trzech nogach, ale do choroby się nie przyzna.

Sfery intymne

Z konsylium: europejscy koordynatorzy odmówili nam szympansa, którego oczekują trzy samice, gdyż – sprawdzono w dokumentach – wszystkie mają nieokreślony status podgatunkowy, nie są więc rekomendowane do rozpłodu.

Fakt, spacerowiczom spodoba się – weźmy – małpa, byle żywa była, ale małpa w unijnym zoo to nie jest byle jaka małpa, na żywioł złapana w Afryce. W zoo nie kopuluje się, z kim się chce. Gatunki rekomendowane do rozpłodu muszą posiadać CV: data urodzenia, gatunek, ojciec numer..., matka numer..., po jakich ogrodach się przemieszczał. Jest to konieczne z powodów genetycznych. Dopuszczając do kopulacji, należy wiedzieć, czy zwierzęta nie są spokrewnione, czy podgatunek jest ten sam, nie robić hybryd itp.

Wracając do szympansów, koordynatorzy obiecali, że w ciągu dwóch lat dadzą młodą parę z rekomendowanego podgatunku verus, która będzie sobie dojrzewała w strukturze socjalnej, podczas gdy nasze samice Hanah, Mandy i Lucy dostaną doustnie środki antykoncepcyjne. Szymek nie interesuje się samicami, więc po nim i tak dyrekcja niczego się nie spodziewa. Sam załatwia te sprawy. Przyjechał w latach 80. w drugim roku życia z typową chorobą sierocą, całe dnie się bujał, ściskając rzuconą za kratę szmatkę. Ponad 20 lat przeżył tak wśród dominujących szympansów, które odsuwały go od samic. Jedyny instynkt, jaki ma Szymon, to zaskarbiać sobie sympatię zwiedzających, zrobić na rękę kupę, rzucić w szybę i cieszyć się, że oni też się cieszą.

Do inności Szymka na pewno przyczynił się też fakt, że w latach 80., kiedy w zoo nie było komu pracować, jeżdżono po ludzi do pośredniaka, a efekt był taki, że bezrobotni odreagowywali na małpach, pokazując im, kto tu ma władzę. Więc gdy w ubiegłym roku przyjechały z Dublina Hanah, Mandy i Lucy, choć prezentowały mu się, Szymek udawał, że śpi.

Jakub z Berlina i Szikari ze Stuttgartu są nadzieją dla pani Irenki, która wie z licznych publikacji, że wkrótce może zabraknąć nosorożców indyjskich na naszej planecie, a to jedyna para żyjąca w polskim zoo. Od sześciu lat pani Irenka siedzi w bagienku nosorożców i dba o nie jak o własne dzieci, żeby rozmnożyły się. Pójdzie na emeryturę, jak zobaczy młode na własne oczy, co nie jest proste. W gablocie przy wybiegu Kubusia jest napisane: status społeczny – samotnik. Chodzi o to, że gdy obie płcie są trzymane razem, szybko się sobą nudzą. To samo mają gepardy. Długo zachodzono w głowę, dlaczego w zoo się nie rozmnażają. Przyczyną była rutyna. Porody u gepardów zaczęły się wtedy, gdy samicę wpuszczano do samca tylko wtedy, gdy ona była w rui, a on zdążył zatęsknić.

Kubuś i Szikari jeszcze nie były razem. Cmokają się tylko przez pastuch elektryczny, biją rogami, a potem ona odwraca się tyłem. Już trzy razy miała ruję, podchodziła do ogrodzenia i strzelała moczem, a Kuba się denerwował, chciał wejść, walka trwała do kilku godzin, krew się lała itd. Wieczorami trzeba smarować Kubusia maścią, gdyż w trakcie chuci ściera sobie nos o beton. Lecz w tym roku nie będą ich łączyć, bo Szikari byłaby matką za młodą. Ma dwa lata, a to są jednak obowiązki.

Z konsylium: trzeba wykastrować pawiana. Jakiś junior zapodział się w stadzie podczas ubiegłorocznej kastracji i znów się namnożyły, a nie ma chętnych na pawiany. Należy wprowadzić antykoncepcję u lwicy, żeby połączyć stado, czyli dorosłego samca z matką i młodymi. Lwica za często zachodzi w ciążę. Ostatnio zaszła mając jeszcze małego przy sobie. Przeszła cesarkę, a jest w tak dobrej kondycji, że trzeba było się przebić przez
10-centymetrowy tłuszcz na brzuchu.

Nudne świetne życie

Gdy jesienią w Zurychu szykowano goryla Azizi na wyjazd do Polski, żeby oszczędzić mu stresu, Denis, szwajcarska opiekunka, przez kilka miesięcy mówiła do niego Azir-ski. Był zły na Denis, że zostawiła go w Polsce. W Zurychu miał świetne życie, wychowywany bezstresowo w rodzinie przez troskliwego ojca. Za każdym razem, kiedy Denis próbowała go dotknąć, odsuwał nogę powoli i patrzył jej w oczy z pogardą. Denis wychodziła płacząc, a Azizi biegł do kraty i też zaczynał płakać. Obecnie chyba jest mu dobrze, lubi się bawić, lecz M’Tonge, z którym mieszka, jest nieufny, gdyż miał wyjątkowo nieludzkie życie. W Holandii został oddzielony od rodziny i wraz z bratem Makulą wywieziony do innego ogrodu. Brat dostał samicę, założył rodzinę, więc M’Tonge oddzielono od Makuli. M’Tonge patrzył na szczęście brata, mieszkając samotnie po drugiej stronie fosy. Często zatyka ucho, co świadczy o tym, że jest niespokojny i nic nie chce słyszeć. Znudzony życiem, jakby usłyszał już wszystko. Czasem pobawi się piłką, popatrzy na Formułę 1 lub film o gorylach z Opola.

Bo unijny kodeks etyczny zoo stawia ogromne wymagania co do eliminacji cierpienia oraz nudy wśród fauny. Udowodniono, że zwierzęta cierpiące oraz nudzące się popadają w depresję, maszerują nerwowo w tę i z powrotem, poszukując jakiejś nieznanej drogi.

Nosorożec dostaje więc bokserski worek treningowy, szympansy kiecki, w które przebierają się lub piorą w oczku wodnym, mrówkojady piłeczki faszerowane robakami, których wyciąganie zabiera czas, kopytnym i drapieżnikom wymienia się wybiegi: wąchając trawę po sobie nawzajem czują odmianę i prawa dżungli.

Bywają anonimowe kontrole unijne. Sprawdzający kupuje bilet, chodzi i ocenia samopoczucie zwierząt. Ze względu na stres surykatek, których wrogiem są ptaki drapieżne, wprowadzono zakaz wchodzenia do zoo z balonami.

Już budzą się ptaki, gdy po twarde dowody, sprzedawane za grosze, przyjeżdżają pieczarkarze, rolnicy, hodowcy nowalijek. I tak w kółko...

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama