Smoleński Gibraltar
Katastrofa gibraltarska: spiskowe teorie Goebbelsa
Generał Władysław Sikorski, premier rządu polskiego na wychodźstwie i naczelny wódz, wyruszył pod koniec maja 1943 r. na Bliski Wschód za sprawą Brytyjczyków. Głównym celem jego podróży była wizyta w jednostkach armii polskiej pod dowództwem gen. Władysława Andersa, stacjonujących w Iraku. Składała się ona z żołnierzy, którzy przeszli przez piekło łagrów lub zesłania w ZSRR. Rodziny wielu z nich nadal tam pozostawały. Po zerwaniu przez Józefa Stalina stosunków dyplomatycznych z rządem polskim szanse na ich wydostanie malały. Nic więc dziwnego, że w szeregach armii dowodzonej przez Andersa panowało rozczarowanie postawą naczelnego wodza, szczególnie silne w kręgach piłsudczykowskich. Oskarżanie premiera o ustępstwa wobec Stalina (mimo zwrócenia się przez rząd RP o przeprowadzenia śledztwa w sprawie katyńskiej do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, MCK) padało wśród Polaków w Iraku na podatny grunt, prowadząc do powstawania tajnych grup młodszych oficerów, którzy konspirowali, zastanawiając się, jak usunąć Sikorskiego.
Dochodził do tego personalny konflikt pomiędzy naczelnym wodzem i Andersem. Ten ostatni otwarcie krytykował Sikorskiego wobec Anglików. Informacje o rozpolitykowaniu w armii Andersa wzbudzały niepokój samego Winstona Churchilla, który uważał, że polski premier winien udać się na Bliski Wschód i postarać o uspokojenie sytuacji.
Sikorski wyjechał z Londynu w nie najlepszym nastroju Polityka zagraniczna jego koalicyjnego rządu waliła się w gruzy. Był jednak pewien poparcia Wielkiej Brytanii i po wizycie w USA liczył naiwnie także na ich wsparcie w relacjach ze Stalinem.