Klasyki Polityki

Elastyczni

Tę rozmowę czyta się jak kryminał. Taki, który nie ustępuje książkom Stiega Larssona.

Tę rozmowę czyta się jak kryminał. Taki, który nie ustępuje książkom Stiega Larssona. Grzegorz Sroczyński z „Wyborczej” dowiaduje się w niej od Marcina Bajki, dyrektora biura Gospodarki Nieruchomościami w stolicy, w jaki sposób można dostać za 500 zł wiele milionów wartą przedwojenną kamienicę. W opowieści o odzyskiwaniu budynków Marcin Bajko przyznaje, że zawsze przegrywa, bo takie są reguły. Ustalili je urzędnicy i prawnicy szóstej kategorii umysłowej i dziewiątej moralnej. Wystarczy bowiem co pół roku dawać w prasie ogłoszenie „Zaginiony Nathan Zuckerman proszony jest o kontakt”, by w ręce podstawionych spadkobierców (czytaj: oszustów bez skrupułów) przeszły notarialnie tereny, na których są szkoły, boiska, kawałki skwerów i dróg, a przede wszystkim budynki wraz z ich mieszkańcami. Pół wieku mieszkasz i nagle się dowiadujesz, że twoja obecność tutaj jest niezgodna z prawem. Ot, po prostu, los skazał cię na życie w III RP, która do dzisiaj nie jest w stanie wydać z siebie ustawy reprywatyzacyjnej. W związku z tym w sądach mamy wolnoamerykankę, bo plątanina przepisów w tej sprawie daje się interpretować na wiele sposobów. Najgorsze, że wszystkie strony mają świadomość tego, że biorą udział w jakiejś upiornej grze, której końca nie widać. No cóż, nie ma ustawy i kropka.

Polityka 41.2014 (2979) z dnia 07.10.2014; Felietony; s. 105
Reklama