Ojczyzną rewolucji jest Francja; ona dała światu trójkolorowe flagi, idee wolności, równości i braterstwa, a także pomysł, jak ich bronić. XVI-wieczny Paryż niemal w niczym nie przypominał dzisiejszego, znanego nam dobrze miasta z szerokimi bulwarami. Różnił się również mentalnie, powiedzmy: był zaczarowany. Stanowił przeciwieństwo tego, co Max Weber nazwał odczarowaniem – charakterystycznym dla nowoczesności postrzeganiem świata, ufundowanym na przekonaniu, że każdy fakt – fizyczny, duchowy i społeczny – można wyjaśnić naukowo. W nocy z 23 na 24 sierpnia 1572 r. miasto nad Sekwaną spłynęło krwią ponad 2 tys. hugenotów, którzy ściągnęli na ślub Henryka Burbona z Małgorzatą de Valois. To jej brat, król Francji Karol IX, wydał rozkaz rzezi.
16 lat później wojna religijna trwała nadal. Henryk III Walezy usiłował zawrzeć pokój z hugenotami, przeciwko czemu zbuntował się ultrakatolicki Paryż. Do miasta wkroczył książę Henryk Gwizjusz, witany jako zbawca wiary i Kościoła. W odpowiedzi król wysłał gwardię szwajcarską na place i mosty, prowokując wybuch buntu, nazwanego Dniem Barykad.
12 maja 1588 r. miasto obiegła plotka, że król chce stworzyć w Paryżu stały garnizon (do tej pory wojsko stacjonowało pod miastem), a prominentnych mieszkańców powywieszać. Kupcy i właściciele warsztatów pozamykali swoje kramy, u wylotów ulic rozciągnięto łańcuchy, obok których stanęły warty mieszczan. Wkrótce w całej Dzielnicy Łacińskiej, na polecenie jednego z doradców Gwizjusza, wyrosły barykady. Szwajcarów zatrzymał ogień z okien i umocnień ulicznych. Padło kilkudziesięciu zabitych, głównie z szeregów atakujących. Król praktycznie stracił władzę nad miastem. Zwycięstwo, choć na krótko, odniosła Liga Katolicka i mieszkańcy Paryża. Tak się narodził wzór europejskich buntów miejskich i rewolucji.