Strach ma oczy szefa
Polak za swoim szefem nie przepada, a atmosferę w pracy ceni bardziej niż zarobki
Pewien prezes szedł korytarzem firmy ze swym zachodnim kolegą. Zobaczył jednego z pracowników. Panie Mietku, pan wpadnie do mnie za półtorej godziny – rzucił w jego kierunku. Obcokrajowiec obejrzał się za bladym, oddalającym się na miękkich nogach Mietkiem i pyta: Podpadł ci? Okazało się, że szef chce pogadać o znakomitym raporcie Mietka. Przecież on nie dożyje spotkania! – zdumiał się obcokrajowiec.
Polak generalnie za swoim szefem nie przepada. Jednocześnie bardziej niż gdziekolwiek na świecie jest to dla niego postać ważna. Wszędzie dobra atmosfera w pracy liczy się nie mniej niż przyzwoite zarobki, w Polsce jednak, jak wynika z rozmaitych badań, liczy się znacznie bardziej niż zarobki – zwłaszcza stosunki z szefem.
Zachodni menedżerowie nie mogą się więc nadziwić polskim sprzecznościom w traktowaniu szefa: okazywanej czołobitności, której towarzyszy zakulisowe obgadywanie, jątrzenie. Polscy podwładni mają więc z szefami problem, ale oni – nie mniejszy z podwładnymi.
Według NORSTAT, w 2010 r. w uczciwość swego pracodawcy wierzyło 52 proc. Polaków, teraz – tylko 44 proc. Poczucie, że firma mnie docenia, miało trzy lata temu 56 proc. Polaków, teraz już tylko połowa. Procontent Communication podaje, że co czwarty pracownik nie ufa swemu kierownictwu, a połowa jest przekonana, że zataja ono informacje na temat firmy albo nimi manipuluje.
Ilu tych szefów w ogóle jest? 7,7 proc. spośród 12 mln pracujących Polaków to wyżsi urzędnicy, prezesi, menedżerowie (GUS). Kolejne kilka to szefowie średniego szczebla, z których ogromna liczba doświadcza i problemów z własnymi szefami, i z szefowaniem.
Co idzie nie tak? Może tę linię frontu wyznacza polityka? Szefowie to często właściciele, kapitaliści, w tym uwłaszczona nomenklatura (układy) i szemrani biznesmeni (przekręty) – na tym tonie niezmiennie grają działacze związkowi, znów go słychać w wystąpieniach lidera PiS.