Klasyki Polityki

Aniołów się nie zabija

Aniołów się nie zabija. Tragedia w rodzinnym trójkącie

Wielka, wyjątkowa miłość pryska przeważnie na sali sądowej. Zygmunt dostał 15 lat. Aga – 12. Wielka, wyjątkowa miłość pryska przeważnie na sali sądowej. Zygmunt dostał 15 lat. Aga – 12. Łukasz Rayski / Polityka
To od początku był złowieszczy trójkąt. Żona, mąż i jego o 42 lata młodsza kochanka. Coś musiało się stać...
W śledztwie zrobiono badania biologiczne, fizykochemiczne, daktyloskopijne i inne. Sprawdzono DNA. Sąd uznał, że sprawcami są Zygmunt i Aga.Łukasz Rayski/Polityka W śledztwie zrobiono badania biologiczne, fizykochemiczne, daktyloskopijne i inne. Sprawdzono DNA. Sąd uznał, że sprawcami są Zygmunt i Aga.

W więzieniu nie było źle. 12 lat z wyroku za morderstwo Zygmunt przeleżał w szpitalu. Trzymali go tam, bo groził mu kolejny wylew. Personel na poziomie, jedzenie w porządku, lekarstwa za darmo. A wychodzi się w pustkę. Tak myślał. Bliscy wymarli albo nie chcą go znać, dom zrujnowany. Samotność dużo gorsza niż w więzieniu.

Poza tym nie wierzy, że zabił. Sądzi, że został wrobiony. Że to ta Aga wszystko sfabrykowała. Poznał ją, kiedy była w szkole podstawowej. Matka dziewczynki poprosiła, żeby podwiózł ją do Krakowa, do szkoły średniej, gdzie miała dostarczyć dokumenty i podanie o przyjęcie. Był od niej starszy o 42 lata. Przystojny, twarz o wyglądzie trochę diabolicznym. Żonaty z lekarką Izabelą.

Poznali się w pociągu. Raz już miała narzeczonego, ale jej matka była przeciwna małżeństwu, bo kawaler był ateistą. Skończyła medycynę, mieszkając u krewnych w mieście, którzy dawali do zrozumienia, że jej pobyt u nich mają za dopust Boży. Głęboko wierząca, jak matka, słusznej postawy. Prawdziwy anioł, mówi mąż. A Aga mała, drobna, wiecznie odchudzająca się, na pastylkach spalających tłuszcz. Młodsza od Izabeli o pokolenie.

Kiedy rodzice Agi przenieśli się ze wsi do miasta, w którym mieszkał Zygmunt, on zaczął podwozić samochodem ją i jej brata, a to na basen, a to na lekcje angielskiego. Kiedy Izabela dowiedziała się, że dziewczynka interesuje się biologią, zaoferowała u siebie zajęcia z tej dziedziny. Obie rodziny spotkały się, było bardzo miło.

Wilcza przysługa

Izabela wiedziała, że mąż lubi podfruwajki. Nie przepuścił kiedyś nawet nastoletniej krewnej. Ale Aga? Rodzice byli kontenci, że znana w mieście lekarka i jej mąż niemal się z nimi zaprzyjaźnili. Byli bezdzietni, więc lgną do ich córki, to naturalne.

Kiedy Aga była w pierwszej klasie liceum, jej rodzice odkryli, co naprawdę łączy Zygmunta z dziewczyną.

Polityka 27.2013 (2914) z dnia 02.07.2013; Kraj; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Aniołów się nie zabija"
Reklama