Amerykanin Daniel Gallagher chciał być lekarzem, ale został księdzem i ekspertem od języka łacińskiego. Zakochał się w łacinie, bo odkrył w niej całą tradycję Zachodu. Łacina była najpierw językiem Imperium Rzymskiego, później zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej. Dziś duchowny ma 42 lata i pracuje w Watykanie. Konkretnie w Biurze Listów Łacińskich przy Sekretariacie Stanu, watykańskim odpowiedniku kancelarii premiera.
Biuro zatrudnia siedem osób i tłumaczy najważniejsze dokumenty Kościoła na język łaciński. Po co? Przecież liczba osób władających łaciną to mikroskopijna cząstka ponad miliarda katolików. Prawda, lecz wciąż to łacina najlepiej nadaje się w Kościele do roli, jaką poza nim pełni dziś globalnie język angielski. W pewnych sytuacjach to łacina może jednoczyć katolików bez względu na ich język rodzimy. Jest zarazem niczyja i należy do wszystkich – tłumaczy Gallagher katolickiemu serwisowi CNS. Ma to tę dobrą stronę, że żadna rasa czy naród nie stara się jej zawłaszczyć.
Ukryta walka o łacinę
Starsze pokolenie chodzących do kościoła wciąż jeszcze potrafi się pomodlić w tym języku i rozumie mszę odprawianą po łacinie. Do tego pokolenia należy inny papieski łacinnik, również Amerykanin, karmelita Reginald Foster, rocznik 1939. Pochodzi z rodziny hydraulików ze stanu Wisconsin, zakochał się w łacinie już w niższym seminarium duchownym. Przez prawie 40 lat w tym samym biurze co Gallagher tłumaczył w Rzymie na łacinę teksty czterech papieży. Uchodzi za autorytet językowy i znawcę Cycerona. „Chcesz lepiej zrozumieć historię i kulturę, poznaj łacinę” – to motto Fostera.