Klasyki Polityki

Dwie matki Oliwiera

Dwie matki Oliwiera. Jedna powiada, że nie sprzedała, druga – że nie kupiła

Dla zwolenników adopcji ze wskazaniem jeden argument jest decydujący: dziecko szybko trafia do nowych rodziców i unika sierocińca. Dla zwolenników adopcji ze wskazaniem jeden argument jest decydujący: dziecko szybko trafia do nowych rodziców i unika sierocińca. tiarescott / Flickr CC by 2.0
Za 13 tys. zł nie da się kupić w Polsce noworodka, mówią, to by było śmiesznie tanio.
W polskim prawie nie ma żadnego przepisu o adopcji ze wskazaniem, a ponieważ prawo tego nie zabrania, więc się dzieje, i to na masową skalę.Łukasz Rayski/Polityka W polskim prawie nie ma żadnego przepisu o adopcji ze wskazaniem, a ponieważ prawo tego nie zabrania, więc się dzieje, i to na masową skalę.

Roksana

Zdjęcie na Naszej Klasie przedstawia zgrabną długonogą blondynkę w niebieskim kostiumie kąpielowym. Włosy do ramion, przeciwsłoneczne okulary. 25 lat. Panna. Oskarżona o handel ludźmi, przestępstwo zagrożone karą od 3 do 15 lat więzienia. Według ustaleń prokuratury, kupiła noworodka. Poza tym ciąży na niej zarzut, że podstępnie wprowadziła w błąd funkcjonariusza publicznego, co grozi karą więzienia do lat 3.

Małgorzata

Nie jest fizycznie podobna do Roksany, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, gdy udawała ją, legitymując się jej dowodem. Niska, drobna, ciemne włosy, tatuaże na brzuchu i prawym ramieniu. 35 lat, bezrobotna, rozwiedziona, ale nadal mieszka z mężem Robertem (jeśli ten nie odsiaduje kolejnego wyroku), ojcem jej trojga dzieci. Same chłopaki: najstarszy Adrian, 11 lat, Kacper – 7 i najmłodszy roczny Oliwier.

Roksana

Miała 18 lat, gdy usłyszała od lekarzy, że po przeszczepie nerki nie będzie mogła urodzić dziecka. Rozpacz. Macierzyństwo stało się jej obsesją: musiała zostać matką. Jest do tego stworzona. Ktoś się rodzi po to, by śpiewać, ktoś inny, by iść do zakonu, a ona – by być matką. Takie ma powołanie.

Mówi, że żadnego przestępstwa nie popełniła. Nie kupiła dziecka. To była adopcja ze wskazaniem, powiada, tyle że załatwiana prywatnie. Pieniądze, które dawała Małgorzacie, biologicznej matce, gdy ta była jeszcze w ciąży, miały pójść na wizyty lekarskie i preparaty witaminowe. Potem 1,5 tys. zł dała na poród. Roksana wcześniej myślała, że za lekarza i szpital nic się nie płaci. Ale ona jej wytłumaczyła: jak chcesz, by ten lekarz, co cię w ciąży prowadzi, odbierał poród i zajął się tobą porządnie, to musi kosztować.

Raz dała też na zaległy rachunek za prąd. Była zima, Małgorzata dopiero w trzecim miesiącu, w mieszkaniu zimno i nic ugotować nie można, bo im odcięli elektryczność, a kuchenka też elektryczna.

Polityka 38.2012 (2875) z dnia 19.09.2012; Kraj; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwie matki Oliwiera"
Reklama