W popularnych na świecie skandynawskich kryminałach leje się hektolitrami... kawa. W kultowej trylogii „Millennium” szwedzkiego pisarza Stiega Larssona pojawia się około stu razy w każdym tomie! Sam autor – podobnie jak jego główny bohater Mikael Blomkvist – pił ją niemal bez przerwy, co obok nałogowego palenia (wypalał do 200 papierosów dziennie) było przyczyną jego przedwczesnej śmierci.
Partnerka Larssona Eva Gabrielsson pisze w książce o ich wspólnym 32-letnim życiu, że niemal od dzieciństwa wypijali razem nadmierne ilości kawy i w ten sposób przyczynili się do „fantastycznych zysków szwedzkiej branży kawowej”. Honoriusz Balzac, jeden z najpracowitszych pisarzy w dziejach literatury, też podtrzymywał się podczas pisania piciem kawy i też lubił ją opisywać, ale nie dorównał Larssonowi, chociaż – jak sam powiedział – wypił 30 tys. filiżanek napoju. Balzac umarł w wieku 51 lat, Larsson – 50, obydwaj z powodu zawału. „Kawa była dla Larssona tym, czym był alkohol dla Charlesa Bukowskiego” – napisał po jego śmierci recenzent „The New York Timesa” David Kamp.
Kawy nie brakuje także w powieściach Camilli Läckberg, obecnej królowej zbrodni, która bardzo realistycznie opisuje życie szwedzkiej prowincji. Kawa towarzyszy każdemu spotkaniu, a jeśli się jej nie poda, to znaczy, co podkreśla autorka, że gość nie jest mile widziany. Współczesna czarna polewka.
Statystyki są zaskakujące
To nie Włosi czy Brazylijczycy wypijają najwięcej kawy na świecie, lecz Finowie.