Koniecznie napisz znów do mnie...
„Wysyłaj co ci najwygodniej jest”. Wstrząsające listy z warszawskiego getta
Bramy getta warszawskiego zatrzaśnięto 16 listopada 1940 r., zakazując Żydom opuszczania jego granic bez specjalnych przepustek. W powszechnej świadomości getto funkcjonuje jako obszar wydzielony, otoczony murem, odcięty zupełnie od reszty miasta. Tymczasem zarówno telefony, jak i poczta działały w warszawskiej dzielnicy żydowskiej do samego końca jej istnienia.
Telefon spełniał w getcie kilka istotnych funkcji. Po pierwsze, pozwalał kontaktować się rozdzielonym przyjaciołom i znajomym. Po drugie, stanowił niezastąpione narzędzie pracy szmuglerów. Czasami też ratował życie, gdyż w ten sposób próbowano szukać pomocy po aryjskiej stronie. Nie każdy jednak miał do niego dostęp, choć zapotrzebowanie było ogromne.
Aparaty telefoniczne posiadały najczęściej instytucje i sklepy, mieli je też niektórzy lekarze. Zdecydowanie rzadziej były w rękach prywatnych. Ponadto konfiskaty, dokonywane co jakiś czas przez Niemców, uszczuplały systematycznie ich liczbę. Dlatego wielu mieszkańcom getta nie pozostawało nic innego jak kontakt listowny z najbliższymi.
W getcie istniały trzy ważne biura poczty: Pocztowa Składnica Paczkowa, w której odbywało się segregowanie i wydawanie paczek; sortownia i ekspedycja listów, gdzie wydawano korespondencję listonoszom, oraz Biuro Przyjmowania Przesyłek Pocztowych. W tym ostatnim można było kupić znaczki i druki pocztowe, nadać list polecony, paczkę poleconą i zwykłą, kartkę zagraniczną oraz telegram krajowy i zagraniczny, dokonać wpłaty czekowej, a także wysłać lub zrealizować przekaz pocztowy.
Żydzi warszawscy, chociaż nie wiodło im się najlepiej, nie zapominali o swych krewnych na prowincji i w obozach pracy, którym żyło się jeszcze gorzej. Gdy tylko mogli, wysyłali im pieniądze. I na odwrót, również sami je otrzymywali – najczęściej od najbliższych z innych miast, ale też i od znajomych za murami.