Klasyki Polityki

Rura dla zuchwałych

Nie ma w tym nic niestosownego. Taniec na rurze coraz popularniejszy

Taki taniec może być zmysłowy, jeśli tego chcemy, ale nie musi. Taki taniec może być zmysłowy, jeśli tego chcemy, ale nie musi. Anna Musiałówna / Polityka
Przez lata zarezerwowany dla tancerek go-go występujących w klubach ze striptizem, dzisiaj stał się modną formą fitnessu. Kobiety przejęły taniec na rurze dla siebie.
Na Zachodzie pole dance został włączony do repertuaru zajęć w klubach fitness w latach 90., w Polsce wciąż budzi niezdrowe skojarzenia.Anna Musiałówna/Polityka Na Zachodzie pole dance został włączony do repertuaru zajęć w klubach fitness w latach 90., w Polsce wciąż budzi niezdrowe skojarzenia.

Najbardziej bolą ręce. Rurę trzeba chwycić naprawdę mocno, by nie wyślizgiwała się z dłoni, gdy zawiśniemy na niej robiąc strażaka. Przy łabędziu zaczynają boleć mięśnie nóg i brzucha. Po godzinie intensywnych zajęć zaczynamy czuć partie ciała, o których istnieniu nawet nie miałyśmy pojęcia. Jednak nikt nie narzeka.

Dziewczyny, ubrane w sportowe szorty i koszulki na ramiączkach, na zmianę wykonują ćwiczenia. Studentki, dziennikarki, biznesmenki, matki, młode i starsze. Przekrój wiekowy: 25–42.

To grupa rozpoczynająca zajęcia z pole dance (ang. pole – słup, kij, maszt; dance – taniec) w warszawskiej szkole OH LALA. – Część z nich się zniechęci. Na początku nie jest łatwo, bolą mięśnie, masz siniaki, wyglądasz pokracznie. Te, które przetrwają, staną się maniaczkami – mówi właścicielka szkoły Marta Majchrzak, która chce przekonać kobiety, że taniec na rurze to świetny sposób na zgrabną sylwetkę i odkrycie swojej kobiecości i zmysłowości.

Fitness bez skojarzeń

Choć na Zachodzie pole dance został włączony do repertuaru zajęć w klubach fitness w latach 90., w Polsce wciąż budzi niezdrowe skojarzenia, którym jednak trudno się dziwić. Przez lata był zarezerwowany dla tancerek go-go, a sama rura była elementem charakterystycznym dla nocnych klubów ze striptizem. Ta forma erotycznych występów wciąż sprawdza się tam znakomicie. Marta Majchrzak nieraz musi przekonywać, że jej szkoła nie ma nic wspólnego ze sprzedawaniem wdzięków: – Staramy się wyczyścić skojarzenia.

Polityka 42.2011 (2829) z dnia 12.10.2011; Na własne oczy; s. 116
Oryginalny tytuł tekstu: "Rura dla zuchwałych"
Reklama