Bracia wolnomularze
Czy masoni naprawdę rządzą Polską i światem? I jak do nich dołączyć?
Adam Szostkiewicz: – Dlaczego pan się zgodził być wolnomularzem?
Marek Złotek-Złotkiewicz: – Zgodził się? To był dla mnie zaszczyt. Miałem 31 lat, dzieci, wydawało mi się, że wszystko jest już poza mną. Miałem wrażenie, że nie mogę wrzucić „trzeciego biegu”, żyjąc na pełnych obrotach, o ile się nie zdeklaruję politycznie lub religijnie. Taki był wtedy mój stan ducha. Zostałem inicjowany pod koniec lat 80. we Francji, gdzie wtedy mieszkałem od 10 lat. Zaprosiły mnie osoby, które ceniłem od dawna. To było dla mnie zaskoczeniem, ale też powodem do dumy.
A czy można zostać wolnomularzem bez zaproszenia?
Dawniej nie było takiej praktyki, ale po rozgłosie towarzyszącym usunięciu wolnomularza, historyka i profesora Uniwersytetu Warszawskiego Tadeusza Cegielskiego z rady muzealnej w Dobrzycy, gdzie miało powstać muzeum wolnomularstwa, przyszła fala spontanicznych zgłoszeń. Tadeusz Cegielski, jeden z moich poprzedników na stanowisku wielkiego mistrza WLNP, jest od lat medialną twarzą polskiego wolnomularstwa – ciepłą, sympatyczną, kompetentną. Poświęciliśmy tym kandydatom mnóstwo czasu. Wielu z nich okazało się swoistymi perełkami, choć nie wszyscy zostali przyjęci.
Nie miał pan problemu z tym, że wstępuje do loży będąc wierzącym, choć Kościół katolicki tego nie akceptuje?
Wiele rozmawiałem na ten temat z wprowadzającymi. Opowiadali o wolnomularstwie, jego historii i swoich w nim doświadczeniach. Mówili, że wszyscy wstępujący do tego ruchu zgadzają się poddać pewnej obróbce, którą można porównać z obróbką kamienia. Dzięki temu wszystkie późniejsze wydarzenia życia nabierają nowego znaczenia.
Czy jesteście wrogami Kościoła, jak twierdzą wasi przeciwnicy?