„Gdy go ukrzyżowali (…) od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej” – pisze św. Mateusz, a św. Łukasz dodaje: „Słońce się zaćmiło”. Czy śmierci Jezusa towarzyszyły zjawiska niebieskie? W jaki sposób astronomia pomaga w rozwiązaniu zagadki daty ukrzyżowania?
Biblijne opisy stanowią pułapkę dla tych, którzy chcieliby je potraktować dosłownie. Zacznijmy od tego, że niemal wszyscy ewangeliści relacjonują nadzwyczajne zjawiska na niebie w dniu śmierci Jezusa, jednak już samo określenie pór dnia nastręcza trudności. Czy autorzy piszą o godzinach przedpołudniowych, czy wieczornych? Z pomocą przychodzi rzymska rachuba czasu, obowiązująca w Judei, będącej prowincją Cesarstwa. Rzymianie liczyli godziny od momentu wschodu słońca w czasie wiosennego i jesiennego zrównania dnia z nocą; porządek ten do dziś znajduje zastosowanie w liturgii Kościołów wschodnich. Z nastaniem dnia wybijała więc godzina pierwsza. Biblijna godzina szósta to sześć godzin od początku dnia, czyli samo południe. Z prostego rachunku wynika, że godzina dziewiąta wypada o naszej trzeciej po południu. Jaki zatem mrok zapanował aż na trzy godziny w środku dnia nad słoneczną krainą?
– Z pewnością nie było to całkowite zaćmienie słońca – uprzedza spekulacje Jerzy Rafalski, astronom z Planetarium Toruń. – Takie zjawisko maksymalnie trwa siedem i pół minuty, a w fazie częściowej nie powoduje zauważalnych zmian w jasności otoczenia. Ewangeliczne sformułowanie tłumaczyłbym raczej wzniosłą symboliką (słońcem mógł być nazwany sam Jezus – przyp. red.) lub zachowaniem ziemskiej przyrody.
Badacz i znawca archeoastronomii Edwin C. Krupp w książce „Za horyzontem” podaje, że w czasach Chrystusa na