Dzieci lubią Wigilię przede wszystkim dlatego, że pod świątecznym drzewkiem czekają na nie góry prezentów. Opakowane w kolorowy papier i przewiązane wstążkami kartony, paczki i paczuszki działają na wyobraźnię nie tylko dzieci. Przed Bożym Narodzeniem ma miejsce szaleństwo prezentowe, ale podarki dostajemy też na urodziny, imieniny i rocznice, a w sklepach bez przerwy wciskają nam gadżety reklamowe. Najprzyjemniej znaleźć pod choinką bezinteresowne prezenty od najbliższych, są jednak też podarki o charakterze biznesowym (pudełko cygar dla partnera w interesach), dziękczynne (wręczane lekarzowi koniaki) czy przeprosinowe (kwiaty po kłótni z żoną). Obdarowywanie kogoś to jeden ze sprawdzonych sposobów na zjednywanie sobie ludzi, wyraz wdzięczności, ale i rodzaj przekupstwa, łapówki, dzięki której jest nam łatwiej coś osiągnąć. Trudno określić, kiedy zaczęliśmy rozdawać prezenty. Nie będzie jednak przesadą, jeśli założymy, że tradycja ta ma już dziesiątki tysięcy lat.
Przekupić bogów
Najważniejszymi i najpotężniejszymi odbiorcami ludzkich darów byli bogowie. Przy okazji każdego święta składano im ofiary, a ponieważ mieli oni różne funkcje i specjalizacje, różnego rodzaju podarki dostawali. Tym najbardziej krwawym – jak bogowie azteccy czy feniccy – zanoszono na ołtarze ludzi, których rytualnie zabijano, mięsem i krwią zwierząt nie gardzili również bogowie egipscy, greccy czy rzymscy. Plonami ziemi często zadowalali się bogowie płodności. Jednak naczelną zasadą było, że bogom dawano to, co w danej cywilizacji uchodziło za najbardziej wartościowe – w kulturach myśliwsko-zbierackich upolowane zwierzęta, u rolników zwierzęta hodowlane oraz zboża i owoce. Gdy człowiek nauczył się pozyskiwać metale szlachetne, na ołtarze zaczęły trafiać przedmioty z brązu, srebra i złota, oraz sprowadzane z dalekich krain luksusowe towary.