Francuzi szukają Bastylii
15 lat temu rząd nad Sekwaną zadał rodakom pytanie: jak być Francuzem?
Wyjątkowość Francuzów z miłą kpiną podkreślił Woody Allen w komedii „Koniec z Holly-wood”. Obsypany Oscarami reżyser w toku realizacji filmu nagle traci wzrok. Z pomocą żony przypadłość tę ukrywa, lecz w końcu zostaje z pudłami bezsensownie nakręconej taśmy bez ładu i składu i kompromitację ową sam widzi, bo wzrok po zakończeniu montażu odzyskuje. Krytyka amerykańska film wyśmiewa i niszczy. Ale załamanego reżysera podtrzymuje nagle zalew pochwał z Cannes, nadających chaotycznemu filmowi pieczęć geniuszu. „Dzięki Bogu, że istnieją Francuzi!” – konkluduje Allen.
Francuskiej wyjątkowości poświęcaliśmy wiele artykułów, Francuzi kultywują bowiem l’exception française, odmienną – głównie od amerykańskiej – politykę w licznych dziedzinach; obrona kultury i języka istniała tam zawsze w jakiejś nostalgii za mocarstwowością i oryginalnością. Tę wyjątkowość w listopadzie potwierdził minister Eric Besson – w nazwie jego ministerstwa występuje „tożsamość narodowa”, czy w innych krajach to istnieje? – który, powołując się na prezydenta, wezwał rodaków do zabrania głosu. Na osobnej witrynie: www.debatindentitenational.fr tego samego dnia jeszcze przed końcem déjeuner pojawiło się 3 tys. deklaracji, po czym witryna padła ofiarą własnego sukcesu, bo zalała ją masa obywateli czujących potrzebę wypowiedzi. Niezależnie od forum internetowego minister rozesłał okólnik do prefektów stu departamentów, aby w każdej gminie zorganizować przynajmniej jedną publiczną debatę z udziałem radnych, nauczycieli i duchownych. W lutym 2010 r. rząd przedstawi syntezę.
Francuska tożsamość
Prezydent Nicolas Sarkozy, sam Francuz w pierwszym pokoleniu, jeszcze w kampanii wyborczej obiecywał „umocnienie tożsamości francuskiej”.